środa, 11 maja 2016

15. "Poduszki mogą być niebezpieczne"

Obudził się późnym rankiem. Ta noc była jedną ze spokojnych. Spojrzał na śpiącą blondynkę i delikatnie odgarnął, błądzący kosmyk jej jasnych włosów. Tak słodko spała i kusząco odsłaniała szyję. Próbował się powstrzymać, jednak nie potrafił. Zbliżył swoje wargi i pozostawił na skórze mocną "pamiątkę". Następnie wstał i obejrzał pomieszczenie. Z czystej ciekawości zajrzał do szaf, niestety zobaczył same suknie i inne ubrania, nie w stylu Luce.
- Ładnie to tak grzebać? - spytała lekko rozgniewana.
- Dzień dobry - całkiem zignorował jej słowa i podszedł do niej. - Mam ciekawy pomysł - złowieszczo się uśmiechnął.
- Już się boję - zażartowała, za to on udał obrażonego.
- Skoro tak to Ci nie powiem - zamknął oczy i założył ręce.
- No żartowałam, no już się nie gniewaj na mnie - pocałowała go w policzek.
- Dalej obrażony - lekko musnęła jego wargi.
- Już? -
- Chyba sam będę musiał nałożyć na Ciebie karę - ułożył ją na środek łóżka i zaczął gilgotać.
- Natsu! Natsu przestań! Proszę! - krzyczała przez głośny śmiech.
- Jesteś pewna? - opał swoje czoło o jej. Nie odpowiedziała tylko złączyła ich usta. Za to on pogłębił pocałunek, bawiąc się jej językiem.
- Świntuch - szepnęła zarumieniona.
- Twój -
- Mój - przytulił ją do siebie, nie odrywając od niej wzroku.
- Zamieszkajmy razem - zaskoczona, uśmiechnęła się.
- Nie mam skończonych osiemnastu lat -
- To tylko sześć dni Luce -
- Luce? -
- Moja Luce - nie wiedziała co powiedzieć, dla niej to było za szybko. Jednak przy nim czuła się bezpiecznie. Kiedy patrzyła na jego błagającą minę, serce jej zmiękło. W końcu należało do niego.
- Dobrze, ale w żadnej willi - postawiła swój warunek. Zadowolony uśmiechnął się najszerzej jak potrafi.
- Dobrze, kochanie - speszyła się słysząc jego słowa. To był ich dobry początek dnia. Zaczęli mieć plany i układać razem przyszłość. Jeszcze nie wiedzieli, że z taką łatwością i szybkością ich marzenia się nie spełnią. To co przeżyli to zaledwie początek ich wspólnej, czasem samotnej walki. Czy dadzą sobie radę? W wielkiej skali zależy to od szczęścia. Nie od uczuć, ale od losu.

Wstał późnym południem. Rozejrzał się zaspanym wzrokiem po pokoju. Jedynym światłem były delikatne promienie słońca, które przepuszczały zniszczone żaluzje, po ich ostatniej nocnej "zabawie". Ciemną drewnianą podłogę zakrywały, porozrzucane ubrania. Łóżko także nie było w świetnym stanie. Pościel już wyblakła z licznymi dziurami, nadawała się do śmieci.  Mimo wszystko przekręcił się na bok i próbował zasnąć.
- Gray-sama - dziewczyna weszła do pokoju. Miała na sobie jedynie granatową, koronkową bieliznę. Lekko niczym piórko, postawiła kroki w stronę okna. Odsunęła żaluzję i światło wypełniło całą sypialnię.
- Juvia...- wymamrotał, przykrywając twarz poduszką.
- Gray-sama jest już bardzo późno, masz umówione spotkanie, zapomniałeś już? - dostał oświecenia. Spojrzał na zegarek. Szybko wyskoczył z łóżka i próbował znaleźć na podłodze, jakieś w miarę czyste ubrania. Ona tylko cichutko westchnęła i podała mu wcześniej wyprasowaną koszulę.
- Dziękuję - ubrał szybko znalezione spodnie i czystą koszulę. Pozostało zrobić coś ze swoimi włosami. Poszedł do łazienki i kilka razy je zaczesał. Było już dobrze.
- Gray-sama, Juvia przygotowała śniadanie - wskazała na stół za sobą. Posłusznie zaczął zajadać się jajecznicą, a dziewczyna wzięła do ręki różne papiery.
- Gospodarka trochę spadła, to dobry czas na inwestycję. Proszę tutaj masz przemówienie i wspomagające argumenty - podała mu kartki. On delikatnie przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował. Juvia nie tylko była jego idealną kochanką, ale także bardzo pracowitą i oddaną sekretarką.
- Jesteś niezastąpiona - szepnął, biorąc kubek gotowej kawy.
- Juvia po prostu kocha Gray-sama - ich wymianę spojrzeń przerwał dźwięk telefonu. Chłopak w panice zaczął rozglądać się za rzeczą. Niebiesko-włosa ze spokojem odwróciła się i wzięła do rąk urządzenie. - Z firmy - podała mu.
- Tak? - odebrał cichutko dziękując ukochanej. Ona zaczęła sprzątać już kuchnię, wszystko wydawało by się dobrze, jednak twarz Graya natychmiast się zmieniła i poszedł do biura. Wiedziała, że musiał mieć kłopoty. Zawsze chował się by nie usłyszała. Westchnęła i dokończyła sprzątanie.
Szukał i sprawdzał cyfry na papierach.
- Jesteś pewny? -
- Panie Fullbuster, gdybym nie miał pewności, nie informowałbym pana - chłopak jeszcze raz sprawdzał papiery. Jego pracownik resztę przygotowywał na jego przybycie.
- Niedługo będę - rozłączył się i wrócił do kobiety.
- Jedziemy do firmy? - spytała gotowa do wyjścia. Znała go jak mało kto.
- Tak, ale najpierw pomogłabyś mi? -
- Juvia zawsze i wszędzie! - pełna zapału zawiązała czarny krawat. Wchodząc podała mu marynarkę. Mieszkał na trzecim piętrze nowoczesnego bloku. Musieli zejść do podziemnego parkingu. Żadne nie odezwało się. Gray sprawdzał wiadomości na telefonie, a dziewczyna szła obok niego. Widziała, że jest zdenerwowany.
- Juvia zadzwoń do Natsu, ale z mojej normalnej komórki - nie odrywał wzroku od telefonu. Niebiesko-włosa próbowała się dodzwonić. Trzy razy odezwała się poczta głosowa. Wsiedli do białego audi i po raz ostatni spróbowała się dodzwonić.
- Nic z tego Gray-sama -
- Zadzwoń do Erzy - wybrała numer, po zaledwie trzech sygnałach odezwał się znajomy głos. Juvia szybko podała komórkę ukochanemu.
- Erza idź do Natsu. Jest niebezpiecznie, rozmowy mogą być podsłuchiwane, dlatego nie mogę powiedzieć o co chodzi. Ten idiota nie odbiera telefonu! - zacisnął mocniej zęby. Martwił się o swojego przyjaciela.
- Zgoda - rozłączyła się. Mógł teraz odetchnąć z ulgą o jego bezpieczeństwo, teraz sam musiał do końca rozwiązać zagadkę oraz zakończyć ten problem.

Wciąż leżąc w łóżku rozmawiali. Rozumieli się jak nikt inny. Nagle chłopak zamilkł.
- Natsu? - spytała, spoglądając na jego twarz.
- Mam złe przeczu - nie dokończył, ponieważ oberwał jedną z poduszek.
- Ciesz się chwilą -
- Sama tego chciałaś - wziął drugą poduszkę i z lekką siłą rzucił ją w stronę Lucy. Wkrótce pokój wyglądał jak pole bitwy. W jednym rogu zrobiona z koca i kilku krzeseł baza Natsu, po drugiej składająca się z kołdry, tyłu toaletki oraz fotela baza Lucy. Zabawiali się jak małe dzieci, jednak potrzebowali takiego chwilowego oderwania. Za dużo ostatnio się wydarzyło i byli powoli zmęczeni.
- Luce! - wykrzyknął wychodząc na sam środek. - Rozejm! - i tak zdążył oberwać.
- Czyli się poddajesz? - spytała z uśmiechem. Zmierzył ją wzrokiem i szybko powrócił do bazy. Nie mógł z nią przegrać, nie z blondynką! Obudził się w nich ponowny zapał do walki. Jednak szybko go ugasiło pukanie do drzwi.
- Jest rozejm - powiedział, wychylając się z bazy do drzwi. Ukochana zgodziła się i wpatrywała w niego. Otworzył i we wejściu pojawiła się dziewczyna.
- Ile miałam czekać, żebyś ruszył dupsko?! - dostał siarczystego policzka.
- Erza, spokojnie - zareagowała i stanęła między nimi.
- Cześć Lucy - jej osobowość natychmiast się zmieniła. Znów była uwielbiającą ciasto Erzą.
- Gray ma coś ważnego Ci do powiedzenia. Nie wiem o co chodzi, ale był zdenerwowany. Mówił też, że nasze rozmowy mogą być nagrywane, najlepiej jak zaraz pojedziemy do jego firmy. - zmierzyła wzrokiem parę i spojrzała na pokój. Wszędzie były poduszki lub to co z nich zostało. - Co tu się działo do cholery? - Lucy próbowała zakryć za sobą poduszkę, którą wciąż miała w dłoniach.
- Bawiliśmy się - przyznał. Zabrał od Lucy rzecz.
- Właśnie widzę, to jest całkiem zniszczone - stwierdziła przyglądając się szafie, która byłą częstym celem Natsu.
- Naprawdę? Od poduszek? - podeszła i przyjrzała się. Nie dowierzała, że mogła się zniszczyć od uderzenia poduszki.
- Wiesz, delikatny rzut Natsu nie sprawia bólu, ani problemów, jednak rzut z całej siły może zniszczyć nawet ścianę - poczuły jak coś przelatuje im nad głowami.
- Natsu! - krzyknęła blondynka, widząc zniszczone łóżko.
- Teraz musisz spać ze mną! - już chciał się przytulić do niej, gdy poczuł przy swojej skroni lufę karabinu.
- Zrobisz tak jeszcze raz, a nie ręczę za siebie - różowo-włosy przełknął głośniej ślinę. Całkiem zapomniał o fobii przyjaciółki. Po chwili jednak się uspokoiła i odwróciła na pięcie.
- Widzimy się za pięć minut na dole. - powiedziała wychodząc.
- Co to było...? - spytała wciąż zszokowana blondynka.
- Mój błąd. Erza jest wspaniała, ale nie jest ze stali. Rzuciłem poduszką nad waszymi głowami. Przypomniał jej się pewnie moment, gdy brała udział w wojnie. Była wtedy mała i straciła rodziców, co najgorsze facet rzucił bombę, tak samo jak ja poduszkę. Straciła wtedy prawe oko. No ale dała sobie radę, a to najważniejsze! - uśmiechnął się wziął ukochaną za rękę. - Wiesz mamy tylko kilka minut i moim zdaniem,  możesz tak iść, ale nie wiem czy ty...- szybko spojrzała na siebie i lekko speszona podbiegła do szuflady, którą na całe szczęście dało się otworzyć. Wzięła bieliznę i czarne leginsy. Siłowała się z szafą by wyciągnąć bluzkę jednak bez skutecznie.
- Natsu mógłbyś pomóc - powiedziała poddając się. On tylko się uśmiechnął.
- Mogę Ci dać jedną ze swoich. - westchnęła. To nie tak, że nie chciała nosić jego ubrań, chciała. Były za duże, ale wygodne, a co najważniejsze pachniały nim. Teraz mieli jechać do firmy Graya, więc trochę nie wypadało ubrać bluzę.
- Jedziemy do firmy, więc nie mogę ubrać bluzy -
Widząc jej zmieszanie wyszedł z pokoju. Wrócił po chwili w jednej ręce trzymając swoją granatową bluzę, a w drugiej długi, delikatnie złoty płaszcz. - Jak ubierzesz to i to, nikt nie pozna w firmie, że masz bluzę. - zabrała rzeczy i pocałowała go w policzek. Zamknęła się w łazience, przebierała się i robiła makijaż. Chciała być punktualnie, jednak kto przebrałby się i umalował w trzy minuty?
- Natsu, ale mogę się spóźnić - krzyknęła, nie wychodząc z łazienki.
- Nie martw się, ja też idę się przebrać. Jak będziesz gotowa, przyjdź do mnie - wrócił do siebie. Spojrzał w odbicie. Całą noc spał w garniturze. Najlepiej wziąłby prysznic, ale nie miał czasu. Wziął do ręki telefon i sprawdził połączenia. Zastanawiał się o co chodziło przyjacielowi. Ubrał dżinsowe spodnie i zwykłą białą bluzkę. Spojrzał na krajobraz za oknem. Była końcówka listopada, a świat w nocy został przykryty śniegiem. Sięgnął po czarną zimową kurtkę. Był prawie gotowy. Chwilę słuchał czy Lucy nie zbliża się do pokoju, po czym sięgnął do ostatniej szuflady, szafki nocnej. Wyciągnął z niej swojego ulubionego Desert Eagle. Był to sportowy pistolet, krótkiego zasięgu. Schował go w wewnętrznej kieszeni kurtki. Nigdy nikt nie wiedział, co go czeka. W idealnym momencie zamknął szafkę.
- Natsu jestem gotowa - weszła ubrana w złoty płaszcz i brązowe krótkie kozaki.
- Widzisz, nic nie widać, a zobacz co jest na zewnątrz - podeszłą do okna. Cała szczęśliwa odwróciła się do niego. - Chodźmy, bo Erza się zdenerwuje - złapał ją za rękę. Szczęśliwi, wciąż ciesząc się wzajemną obecnością, zeszli do przyjaciółki.
- Natsu, łap. - rzuciła mu kluczyki do samochodu. - Pojedziesz moim, a ja z Lucy pojedziemy jednym z Twoim -
- Nie zgadzam się -
- Zobacz to są kluczyki, od któregoś z Twoich aut. Cana mi je dała więc postanowione. Lucy idziesz ze mną - zadowolona z siebie, wzięła dziewczynę pod pachę i poszły w kierunku garażu. Blondynka była tu po raz pierwszy i szczerze zadziwił ją widok, aż tylu samochodów.
- Ciekawe, który to jest - powiedziała, spoglądając na kluczyki. Jeden z samochodów się zaświecił i szły w jego kierunku.
- Mi się wydaje czy tu jest najwięcej BMW? - rozglądała się naokoło.
- To ulubiona marka Natsu - skomentowała szybko. Znalazły czarnego volkswagena.
- Passat B6, podoba mi się. Cana wiedziała co wybrać -
- Tak w ogóle, dlaczego nie jedziemy Twoim samochodem? - wsiadły do środka.
- Jakby to ująć... mój nie należy do szybkich i nowych. To antyk, ale jestem do niego przywiązana. Jednak raz na jakiś czas, też chcę pojeździć, czymś szybszym. - przekręciła kluczyki w stacyjce, a Heartfilia zapięła pasy. Po słowach szkarłatno-włosej wątpiła, że dojadą w jednym kawałku. Męczyło ją jeszcze tylko jedno.
- Dlaczego zabrałaś mnie ze sobą? - samochód ruszył.
- Bo jesteś dziewczyną mojego przyjaciela i chciałbym Cię lepiej poznać, a poza tym... Mamy dodatkową godzinę, zanim on dojedzie na miejsce. Co powiesz na gorącą czekoladę albo ciasto? - jej oczy napełniły się nadzieją. Za to żołądek Lucy nie zapomniał, kiedy musiała posmakować każdy kawałek ciasta.
- Gorąca czekolada - stwierdziła.
- Czyli jedziemy do kawiarni Jeta i Droya - wjechały z willi. Tak jak przypuszczała, Erza łamała każdy zakaz prędkości. Dojechały w kilka minut. Blondynka rozglądała się, lecz nie znała tej dzielnicy miasta. - Mają tu najlepszą czekoladę w mieście! - przekonywała ją. Wysiadły i poszły w stronę kawiarni na rogu.
- Erza wydaje mi się, że mają zamknięta - zauważyła ciemność w budynku.
- Mają otwarte zobaczysz! - złapała ją za rękę i lekko pociągnęła do pomieszczenia. Wchodząc usłyszały ciche szmery. Wszystkie światła się włączył, lekko drażniąc jej oczy.
- Niespodzianka! - za stołów, blatów wyskoczyły dziewczyny z gangu.
- Z jakiej to okazji? - spytała ciut zakłopotana.
- Nie miałyśmy okazji wszystkie Ci się przedstawić, a Natsu Cię nigdzie samej nie puszcza, więc pomyślałam, że to dobra okazja zrobić babski dzień! -
- Jet i Droy chętnie się zgodzili, abyśmy zajęły ich kawiarnię - odezwała się Levy.
- Cana powinna do nas dołączyć później, więc póki co alkoholu brak. - odezwała się zielono-włosa dziewczyna. - Zapomniałam się przedstawić jestem Bisca - każda podchodziła i witała z uśmiechem Lucy, zapowiadał się ciekawy dzień, jeśli nawet i nie noc. A może tego trochę jej trzeba? Czasu spędzonego z nowymi przyjaciółkami?



Jestem bardzo zadowolona, że dodaję rozdziały regularnie! :D Jak się chce można wszystko osiągnąć ;3 Dziękuję serdecznie za każdy komentarz! To naprawdę wiele znaczy <3

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. ja tez sie ciesze,ze rozdzialy wstawiasz regularnie.:-)
      spodobal mi sie pomysl z tym dziewczecym dniem w kawiarni Jeta i Droya.XD
      wojna na poduszki!!!
      az szkoda,ze ja teraz nie moge tak walnac niektorych.buchachachaXD
      no nic,nie mam nic wiecej do powiedzenia bo rozdzial jak zawsze najlepszy. ( znowu sie nie podlizuje
      ;-) ).
      Laxus: Ta, jasne.
      chyba nie znasz sie na sarkazmie co nie Laxus?
      L: Jak to nie?
      dobra,nie mam czasu na rozmowy z glupszymi ode mnie.
      L: Ja ci dam...!!
      "zamyka go w lazience"
      Zamknij sie!!
      L: hgsjhgh
      ta jasne.
      dobra,problem z glowy.:-)
      zycze duuuuzo weny i pozdrawiam zanim ON sie wydostanie.XD

      Usuń
    2. A,i dziekuje za komentaz!:-)

      Usuń
  2. Świetne. Robi się coraz bardziej tajemniczo. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę wenki :*

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi SecretArtwork