Po zjedzeniu każdego rodzaju ciasta, oboje byli najedzeni. W barze panowała sympatyczna atmosfera.
- Więcej nic nie zjem! - krzyknął klepiąc się po pełnym brzuchu.
- Natsu radziłbym Ci się odwrócić - powiedział Gray śmiejąc się. Przyjaciel odwrócił się i przeraził. W jego kierunku szła Mira, pchając na wózku wielką upieczoną wołowinę.
- Cofam moje słowa - z jego ust zaczęła lecieć ślinka. Wszyscy przy stole zaśmiali się głośno, z jego zmiany zdania.
- Natsu nie śliń się - blondynka zwróciła mu uwagę, uśmiechając się. Po chwili biało-włosa była przy ich stoliku.
- Robimy imprezkę, ze względu na powrót Natsu! - wykrzyczał jakiś niski staruszek, na blacie baru.
- Natsu, kto to jest - szepnęła.
- Mistrz naszego gangu - odpowiedział zadowolony. Każdy w barze świętował jego powrót, to nie tak, że to była jakaś szczególna okazja dla wszystkich. Po prostu szukali jakiegoś powodu do zrobienia imprezki. Gdy nadeszła okazja, postanowili ją wykorzystać. Alkohol dzięki Canie lał się, możliwe, że nawet hektolitrami. Lucy z umiarem jako wciąż niepełnoletnia wypiła tylko szklankę i to wystarczyło, był jej ciało które nigdy nie piło alkoholu, upiło się. Wszyscy śmiali się i wygłupiali do późnej nocy. Kiedy nadszedł czas rozstania przyjaciół, trzeźwa Levi i półprzytomny Gray nieśli śpiącego i dobrze upitego Gajeela. Natsu, który miał mocną głowę zajął się ukochaną. Mira skończyła dopiero zmianę w barze i zabrała ze sobą pijaną Erze. Za to Cana mocno spała gdzieś pod stolikiem, w zamkniętym barze. Nikt jednak się tym nie przejmował, bardziej martwili się o spiżarnie z alkoholem, która już nie raz została opróżniona przez Alberonę. Szybciej wezwany Kenta czekał w samochodzie. Dragneel pomógł wsiąść ukochanej i sam wszedł do limuzyny. Usiadł, a Lucy opierając się o jego ramię zasnęła.
- Kiedy wróciłeś? - zapytał radosny różowo-włosy, przyglądając się słodko śpiącej dziewczynie.
- Dziś nad ranem, aż tak ją upiłeś? Zazwyczaj wolałeś takie, które wiedzą co robią - stwierdził przyglądając się w lusterku parze.
- Z nią jest inaczej. Teraz jest inaczej. - delikatnie odgarnął jej złoty kosmyk włosów.
- Byłem tego świadkiem. -
- Jak właściwie mnie uratowaliście? -
- Dzięki informacją, które kiedyś dostałem od znajomych, mieliśmy czym szantażować rodzinę Eucliffe. Twój ojciec zabronił im inwestowania w swoją firmę przez godzinę. Nie uwierzysz co się stało. - samochód zatrzymał się przed bramą. - I firma już dawno podupadała, dzięki wielkiemu majątkowi próbowali ją ratować, twój ojciec dobrze wszystko rozmyślił i teraz ich firmy należą do niego - znów ruszyli.
- Teraz rozumiem. - zatrzymali się przed domem. Natsu próbował dobudzić jakoś Lucy, jednak się nie udało. Wziął ją na barana, a Kenta pomógł otworzyć mu drzwi wejściowe. Miał tylko nadzieję, że jego tata już śpi i nie zobaczy w jakim stanie przywiózł ukochaną. W posiadłości panowała całkowita cisza.
- Na..tsu - zaczęła szeptać. Różowo-włosem udało się po cichu dostać na trzecie piętro. Wszedł do swojego pokoju i powoli położył dziewczynę na łóżku. Nagle otworzyła oczy i wciąż pijanym wzrokiem patrzyła na ukochanego.
- Idź spać, spokojnie jesteśmy u mnie - blondynka wstała z łóżka i zaczęła ściągać spodnie. - Co ty robisz? - spytał próbując ją powstrzymać.
- Idem spac - powiedziała z pijańską czkawką.
- Ale nie musisz się rozbierać - próbował nie podnosić głosu.
- Muse! Spi sie w pizamie! - nie udało się mu jej powstrzymać. Stała na bieliźnie rozglądając się dookoła. Zarumieniony różowo-włosy miał tylko nadzieję, że zaraz pójdzie spać. Jednak się mylił. Dziewczyna zaczęła szarpać się zapięciem stanika, gdy go odpięła do jej głowy wpadł szaleńczy pomysł. Rzuciła się na Natsu, który siedział na łóżku i odwrócił głowę. Powaliła go i pocałowała.
- Ty mnie lozbiez do konca - szepnęła mu do ucha. Dotknął jednego z jej policzków, był zarumieniony. Niestety przez alkohol. Przekręcił się i teraz to on był górą. Pragnął ją, jednak nie wykorzysta jej po pijaku. Podszedł do komody i wyciągnął z niej bluzkę na krótkim rękawku. Ubrał w nią Lucy. Wiele samokontroli wymagał od niego ten wieczór. Obiecał sobie, że następnym razem nie pozwoli jej pić, albo ją tego nauczy. Wszystko zależało od wyboru blondynki.
- Teraz idź spać - powiedział i ucałował ją w czoło, sam chciał się przebrać. Ona przytulona do jednej poduszki wciąż wpatrywała się w niego. Ściągnął bluzkę i mogła podziwiać jego wyrzeźbione mięśnie. Nawet po pijaku stwierdziła, że był przystojny. Niestety długo podziwiać go nie mogła, ponieważ chłopak wziął bokserki na przebranie i wszedł do łazienki. Lekko zawiedziona odwróciła się i pogrążyła w snach.
Podszedł do umywalki i przemył zimną wodą całą twarz. Spojrzał na swoje odbicie. Kilka blizn świadczyło o tym ile zniósł i przeżył, dlatego je lubił. A teraz był po prostu szczęśliwy, że wrócił do domu z Lucy. Czuł jednak lekki strach przed wyjawieniem jej prawdy o sobie. Przebrał się i wrócił do sypialni. Zbliżył się do łózka i spojrzał na blondynkę. Uwielbiał przyglądać jej się, gdy słodko spała. Ułożył się obok i ostrożnie przytulił Heartfilię. Czegoś mu jednak brakowało. Złożył na jej czole pocałunek. To mu musiało wystarczyć. Przez jakiś czas leżał, nie mogąc usnąć. Nagle poczuł jak, jego uścisk zostaje odwzajemniony.
- Kocham Cię - wyszeptała cichutko. To mu pomogło zasnąć i po chwili oboje śnili.
- Mamo! Mamo! To w ją zabiliście! To wy mi ją odebraliście! - siedmioletni chłopiec stał na rynku i krzyczał do ludzi. Oczywiście każdy go ignorował. - TO WSZYSTKO WASZA WINA! - zaczął płakać. Dzieci w podobnym wieku zaczęły go obrzucać kamieniami. Zawsze to robiły, jednak teraz nie zdawały sobie sprawy co zrobiły. - ZEMSZCZĘ SIĘ ZA NIĄ! - wykrzyczał i uciekł z miasta. Nie chciał tam być, ani chwili dłużej. Wrócił do swojego domu. Później była ciemność. Następną rzeczą jaką pamiętał była radość z umierających, palących się żywcem ludzi i widok całego podpalonego miasta. - Nasze rachunki zostały wyrównane. Śmierć za śmierć - powiedział stojąc w płomieniach.
Obudził się cały spocony i przerażony. Rozejrzał się po pokoju i uspokoił serce. Promienie słońca oświetlały pomieszczenie. Już spokojniej spojrzał na ukochaną, cieszył się, że jej nie obudził. Ostrożnie wstał by nie przebudzić dziewczyny, ruszył w kierunku łazienki. Pozbył się swoich bokserek i wszedł pod prysznic. Nie miał pojęcia dlaczego "te" sny były coraz częstsze. Zanurzył głowę w chłodnej wodzie. Musiał jej to powiedzieć. Tylko kiedy? Dziś? Jutro? Jutro. Postanowił i zakręcił prysznic. Owinął ręcznik wokół bioder i przypomniał sobie, że zapomniał wziąć ubrań na zmianę. Mając nadzieję, że blondynka wciąż śpi, wyszedł po ciuchy. Szczęście mu dopisało. Po cichu podszedł do komody i próbował otworzyć szufladę. Lekko poirytowany zaczął coraz więcej wkładać w to siły. Przeklinał w myślach cholerną szafkę. Ułożył stopę pod idealnym kątem i z całej siły ciągnął szufladę, obiema dłońmi. Nagle usłyszał za sobą śmiech.
- Nie potrafisz nawet komody otworzyć? - spytała stając z łóżka. Czuła jak jej głowa, dawała jej popalić, za wczorajsze picie. Gestem ręki odsunęła chłopaka i podeszła do jego problemu. Delikatnie uniosła szufladę w górę. Teraz bezproblemowo ją otworzyła. - Proszę -
- Dziękuję - przytulił ją i pocałował. Zabrał ze sobą ubrań i zniknął w łazience. Ona tymczasem podeszła do stojącego, długiego lustra. Miała na sobie niebieską bluzkę chłopaka i swoją różową parę majtek. Zamknęła oczy i starała się przypomnieć, jak się wczoraj ubrała i znalazła u Natsu. Nagle wydarzenia z poprzedniego dnia stanęły jej przed oczami. Cała zawstydzona, czerwona na twarzy, podeszła do łóżka i schowała głowę w poduszkę.
- Jestem idiotką - szepnęła do siebie. Niespodziewanie drzwi do pokoju otworzyły się z wielkim hukiem.
- NATSU!! - wykrzyczała wbiegająca do pomieszczenia Cana. Lucy zdziwiona i przerażona, nie ruszyła się, ani o centymetr. Chłopak tylko wysuną głowę z łazienki, żeby sprawdzić kto robi zamieszanie. - JAK MOGŁEŚ TAK BEZ SERCA MNIE TAM ZOSTAWIĆ?! - złapała za jego włosy i zaczęła go ostro policzkować.
- Cana... - odezwała się blondynka widząc całą sytuację.
- Co? - brunetka zmierzyła ją wzrokiem. Widząc przyjaciółkę jedynie w bluzce kuzyna i bieliźnie, poczuła się źle. Musiała im przeszkodzić. Speszona przestała bić różowo-włosego i wyszła z pokoju, ciągle powtarzając pod nosem"Więc to tak, tak".
- Rozumiesz cokolwiek z tego, co tu się stało? - spytał zaskoczony, dotykając obolałych policzków.
- Nic, a nic. - powiedziała wciąż patrząc na drzwi.
- Ehhh, pójdę po nasze śniadanie. Lucy łazienka już jest wolna, mogę przynieść Ci Twoje ubrania na zmianę - Lucy stanęła przed oczami scena, gdy ukochany ją wczoraj ubierał.
- Dam sobie radę! - powiedziała chowając rumieńce.
- Jak chcesz, wrócę niedługo - opuścił pokój. Ona jeszcze chwilę posiedziała na materacu, po czym wyszła na korytarz do swojego pomieszczenia. Wyjęła tym razem dobrze dobrane pod jej ciało ciuchy i chwilę się zastanawiała. Czuła się trochę niepewnie w tym domu. Do tego wczorajsza impreza, po której wróciła pijana. Weszła do swojej łazienki i napuściła wody do wanny. Potrzebowała relaksującej kąpieli, by powoli dojść do siebie. Liczyła też, że dzięki niej ból głowy jakimś cudem ustąpi.
Nie poszedł po śniadanie, jak powiedział Lucy. Zbliżył się do biura Igneela. Nie wiedział jak się zachować. Może nie powinien wejść do środka?
- Wejdź, czekam na Ciebie - usłyszał za drzwi. Posłusznie wszedł do środka i usiadł na jednym z foteli.
- Skąd wiedziałeś, że jestem? - zapytał nie patrząc ojcu w oczy. Mężczyzna odszedł od biurka i spojrzał w wielkie okna.
- Słyszałem jak się zbliżałeś. Natsu idioto - podszedł do syna. On myślał, że zacznie się wykład czy coś w tym stylu, jednak nie dziś. Poczuł jak Igneel dusi go w uścisku.
- Przepraszam - szepnął, jednak na ojcu zrobiło to wrażenie. On ten bezwstydny narwaniec przeprasza? Było to dla niego wielkim, pozytywnym zaskoczeniem. Zacisnął dłoń w pięść i zaczął szybko przejeżdżać włosy Natsu, sprawiając mu przy tym lekki ból.
- Nie przepraszaj tylko się mi za to odwdzięcz - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Jak? - udało mu się wyrwać z uścisku. Masując obolałe miejsce nie spuszczał wzroku z taty.
- Dziś jest bal, a przed nim kilka spotkań. Chciałbym, żebyście razem ze mną tam pojechali. Będziesz mi potrzebny do negocjacji, a Lucy ma okazję zobaczyć się z ojcem - zauważył jak syn z gniewu zacisnął pięści.- Spokojnie nic jej nie zrobi przy tylu ludziach. - uspokoił go. Wciąż jednak miał pytanie.
- No dobrze, ale tato co z Lucy? Jak zrobiłeś, że może u nas zostać? -
- Nic nie zrobiłem. Ojciec Lucy zachowuje się jakby w ogóle nie istniała. Jednakże stracił kilka wpływowych poparć i transakcji. Za tydzień zrobimy wielką imprezkę, z okazji jej osiemnastych urodzin, co ty na to? - uśmiechnięty spojrzał na młodego Dragneela, pokładał w nim wielkie nadzieje, ale do niczego prócz ślubu go nie zmuszał.
- Jeśli do tej pory będzie chciała mieć ze mną coś wspólnego, to oczywiście. - bał się w głębi serca, bał sie jak cholera.
- Chcesz jej powiedzieć? -
- Nie mam innego wyjścia, wolę powiedzieć jej to sam. - wstał z fotela i kierując się do drzwi rzucił ostatnie pytanie.
- O której te spotkania i bal? - złapał za klamkę.
- Zjedzcie coś i jedziemy, a zapomniałbym! Ubierzcie się dostojnie. Yukino zajmie się Lucy, ale ty sam za siebie odpowiadasz - opuścił gabinet. Zszedł do kuchni, w której już czekały kucharki i jednak pokojówka.
- Yukino - zwrócił się do młodej służącej.
- Tak paniczu? - ukłoniła się delikatnie.
- Liczę na Ciebie - zaufał dziewczynie i poszedł do kucharek, które wyszykowały śniadanie na tacy dla pary.
- Pomogę paniczowi! -
- Nie trzeba, dam sobie radę - wziął jedzenie i wyszedł z pomieszczenia. Yukino była nowa, dołączyła do zespołu pokojówek dzięki Igneelowi, który uratował ją z ulicy. Wrócił do swojego pokoju zastanawiając się, jak będzie wyglądać spotkanie Lucy z ojcem. Martwił się o nią. Położył tacę na biurku i usiadł na fotelu, rozmyślając. Coś mu jednak nie pasowało. Nie słyszał strumienia wody. Delikatnie zapukał w do łazienki.
- Lucy jesteś tam? - nie usłyszał odpowiedzi. Przypomniał mu się incydent z łazienką, w domku jego matki. Przestraszony nie czekał dłużej. - Wchodzę - otworzył drzwi i odetchnął z ulgą. Nic takiego nie miało miejsca, a ukochanej tu nie było. Postanowił sprawdzić jeszcze pokój naprzeciwko, w którym znajdowały się rzeczy dla Lucy. Bez pukania otworzył drzwi i zobaczył blondynkę jedynie na ręczniku.
- PUKA SIĘ IDIOTO! - wykrzyczała i wykopała go z pomieszczenia. Ich twarze były czerwone jak buraki. Oboje się nie spodziewali takiej niezręcznej sytuacji.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za aktywność! Bardzo mnie cieszy, że ktoś czyta to co piszę, a tym bardziej, że komuś się to podoba! Staram się włożyć całe serce w tego bloga więc liczę na owocną współpracę czytelnicy! <3
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńA teraz ide czytac i za chwile dam koma.:-)
ze sie podoba tylko?
Usuńto jest genialne!:-)
u mnie, mam nadzieje,ze w tym tygodniu pojawi sie prolog.
wiem,ze powinien pojawic sie od razu,jak dla mnie,ale szkola muzyczna i te sprawy.
A teraz o notce.
jak czytalam fragment o pijanej Lucy to sie usmiqlam.:-)
naprawde genialne.
ale ten sen to prawda,czy tylko troche?
bo nie wiem jak siedmio-latek mogł zabic tyle osob,ale mam nadzieje,ze wszystko sie okaze.
bo tak jak ostatnio mowilam,nie jestem zbyt kumata.
I kiedy beda te zdiecia?
chce wiedziec czy mialam racje.
no nic,na to wszystko sobie poczekam,ale z wielka niecierpliwoscia.
WENY!!!!!!
ale sie rozpisalam!:-)
UsuńNie martw się, uwielbiam czytać tak długie komentarze. Ważne, że wam się podoba ;3
Usuńi to jak sie podoba<3
UsuńNie wiem co mam napisać :p. Rozdział zarąbisty i już czekam na następny. Pozdrawiam i wysyłam wenę :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za aktywność! <3
UsuńUwielbiam tego bloga! Przy pierwszym rozdziale dodałam komentarz, a potem zauważyłam że już rok temu to komentowałam :D Zupełnie zapomniałam, że już kiedyś byłam na tym blogu. Szkoda, że tak długo nie zaglądałam ;/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w dwa dni i oooo kocham! Twoje pomysły na dalszą akcję są świetne. Uwielbiam anime i mangę Fairy Tail! Nie spodziewałam się, że to może być takie fajnie w realnym świecie, bez mocy i wgl. Miło się czyta, bo fajne opisujesz i ogólnie widać że masz talent to pisania.
Co do tego rozdziału - świetny! <3
Uwielbiam relacje między Natsu i Lucy, są słodcy *-* W którymś rozdziale było, że Gray jest z Juvią. Super! Szkoda, że w anime te uczucie było tylko jednostronne i Gray ją olewał ;p No i reszta bohaterów ciągle taka sama, np. Cana pije ;p
A zakończenie rozdziału genialne :D
Chociaż troszkę dziwne było to, że Natsu i Lucy znali się zaledwie kilka dni i już od razu "wielka miłość". Ale mniejsza o to, i tak mi się podoba!
Ta mroczna przeszłość Natsu jest intrygująca... już nie mogę doczekać się balu i reakcji Lucy na to, co powie jej Natsu...
Ślę wenę i czekam na kolejny rozdział! :)
To że np. Cana pije, a Erza ma fioła na punkcie ciasta to oczywiście na plus, bo tak trochę źle to napisałam :D
UsuńDziękuję, za tak długi komentarz! Nawet nie wiesz, jakiego miałam banana na twarzy, gdy go zobaczyłam <3
Usuń