Natsu stał jak wyryty. Nie mógł uwierzyć w słowa, które przed chwilą wypowiedziała blondynka.
- Jak to narzeczonego? - w końcu odważył się odezwać.
- Mój ojciec jakiś czas temu mi go wybrał. Ale ja go nie kocham! Kocham tylko Ciebie! - próbowała ratować sytuację. On musiał to wszystko przeanalizować. Usiadł z powrotem na skrawek łóżka.
- Co on Ci zrobił? - spytał, ciągle mając głowę w dół.
- Chciał się zemścić za to, że zakochałam się w Tobie i dlatego... - jej ciało znów zaczęło się trząść. Po policzkach poleciały słone łzy. Różowo-włosy spojrzał na nią. - Próbował mnie zgwałcić - wyszeptała cicho, lecz tak by ją usłyszał. Coś w nim pękło. Nie gniewał się już o to, że mu nie powiedziała. Przytulił ją i uspokajał.
- Już dobrze. Spokojnie damy sobie radę. Obiecuję, że nie pozwolę Ci tam wrócić. - wkrótce zasnęła. Była wymęczona emocjami,a przy nim czuła spokój i bezpieczeństwo. Drangeel wiedział co miał zrobić. Zadzwonił do ojca, wiedział, że pomimo piątej rano odbierze.
- Co się stało? - spytał trochę ochrypniętym głosem. Nie zastanawiając się dłużej, powie mu prawdę.
- Jude bije Lucy, a jej "narzeczony" wybrany przez Juda próbował ją zgwałcić - powiedziałem z gniewem.
- Chcesz jej pomóc? - wstał z łóżka. Wyciągnął paczkę z kieszeni i jeszcze raz spojrzał na blondynkę.
- Nie. Chcę ją mieć przy sobie. Jest moja - wyszedł z pokoju, zapalając papierosa. Nikotyna go uspokajała.
- Hmmm. Będzie ciężko, ale powiedz mi czy naprawdę ty...- dobrze wiedział, że nawet dla jego ojca będzie trudne uratowanie jego ukochanej. Mimo wszystko nie miał innego wyjścia.
- Chcę aby to ona była ze mną, jednak na razie nie planuję oświadczyn, jeśli o to pytasz. Jednak zrób wszystko, nieważne jak. - wiedział, że mu pomoże. Jednak on nie chciał czekać, nie lubił tego.
- Zrobię co mogę - rozłączył się. Wziął jakąś kartkę i niezgrabnie zapisał kilka słów. Wrócił do pokoju ukochanej. Położył karteczkę i pocałował ją w czoło. Nie mógł czekać. Wyszedł z mieszkania przyjaciółki i zadzwonił do Graya. Wytłumaczył mu szybko sytuację.
- To co jedziesz ze mną? - stał przy czarnym motorze.
- Ale teraz?! Natsu nie bądź w gorącej wodzie kąpany! Już raz byłeś sądzony, jeśli tera- wyłączył telefon i wsiał na maszynę. Nie miał zamiaru słucha Jedyne co teraz czuł to gniew i chęć zemsty. Nie będzie czekał. Nawet jeżeli miałby pójść sam. Odpalił pojazd i ruszył w kierunku willi Heartfilii. Zamierzał wyrównać rachunki. Nie wiedział jeszcze, w jak wielkie kłopoty się wpakuje.
Obudziła się późnym południem. Już trochę uspokojona wyszukiwała wzrokiem w pokoju Natsu. Wstała z łóżka i zaczęła się rozglądać po mieszkaniu.
- Natsu! - zawołała, jednak nie otrzymała odpowiedzi. Wróciła do łóżka i zaczęła poszukiwać swojego telefonu. W taki sposób natrafiła na kartkę, zapisaną przez chłopaka.
"Niedługo wrócę.
Natsu
Ps. Nie zapomnij czegoś zjeść, lodówka do Twojej dyspozycji. Spokojnie pytałem Levy."
Faktycznie miał rację, była głodna. Usłyszała głos otwierających się drzwi.
- Lucy, wróciłam - powiedziała słyszalnie, lecz bez krzyku.
- Cześć, nie będziesz się gniewać, jeśli skorzystam z kuchni? - niepewnie, mimo wszystko zapytała.
- Oczywiście, że nie. Mogła byś mi przy okazji zrobić herbatę? Padam z nóg - usiadła na kanapie. Blondynka w tym czasie nastawiła wodę i poszukiwała w kuchni herbaty. Gdy ją znalazła na spokojnie, włożyła do kubków i zalała wodą.
- Chcesz może coś do jedzenia? - powiedziała do przyjaciółki.
- Nie, dzięki. Ale ty zjedz coś, trochę marnie wyglądasz - oceniała stan Heartfili. Poszła z jej radą i zrobiła sobie dwie, zwykłe kanapki. Usiadła obok niebiesko-włosej, podając napój.
- Nie pogniewasz się, jeśli włączę telewizor? Dziś ma być premiera filmu, opartego o moją ulubioną książkę -
- Ty też ją uwielbiasz i wyczekujesz tego filmu? Ja całkiem zapomniałam, że to ma być dziś! - znalazły wspólny język i szybko omawiały swoje najlepsze fragmenty. Levy podniosła pilota i włączyła elektroniczne urządzenie. Lucy dzięki rozmowie z nią, zapominała o przykrym incydencie. Urządzenie się łączyło i zaczął lecieć głos. Oczywiście pierwszą rzeczą, jaka się włączyła były nudne wiadomości. Już miała je wyłączyć, lecz przeczytała nagłówek.
- Lucy czy to nie Twój dom? - blondynka była również zszokowana. Szybko pobiegła do sypiali i zabrała swój telefon. Zaczęła do niego dzwonić, patrząc na ekran. Znów się bała. Tym razem o niego.
- Tu Natsu, nie mogę odebra- rozłączyła się. Spróbowała jeszcze raz. Bez skutku. Znów poczuła szybsze bicie serca.
- Muszę iść - stwierdziła i wybiegła z mieszkania. Słyszała jak Levy protestuje i krzyczy, żeby usiadła i się uspokoiła. Ona jednak przerażona zignorowała to. Wybiegła z mieszkania w stronę swojego domu. Ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę. Nierozczesane włosy, na boso, bez kurtki. Biegła nie przejmując się bolącymi stopami. Gdy dotarła cała spocona do domu, wszędzie było mnóstwo policji. Zaczepiła jedną z funkcjonariuszek.
- Co tu się stało? - spytała, cały czas oddychając ciężko.
- Spokojnie - położyła na jej ramieniu dłoń.
- Proszę powiedzieć mi co tu zaszło! Jestem Lucy Heartfilia! - wykrzyczała kobiecie, ona ze strachem, kto stoi przed nią. Zaczęła tłumaczyć, łamiąc przy tym przepis.
- Doszło do włamania i pobicia. Mężczyzna imieniem Sting wal -
- To mnie nie interesuje! Co z Natsu?! - policjanta nie ukrywała swojego zdziwienia.
- Przed chwilą został zabrany na komendę, Ale był już wcześniej kary więc nie będzie tak pięknie - blondynka była cała wystraszona. Nie rozumiała, jak to wszystko jest możliwe. Upadła na kolana. To wszystko było jak jeden wielki koszmar. Koszmar z którego pragnęła się obudzić.
- Lucy! - odwróciła się i szukała źródła dźwięku. Nagle przed nią stanął Gray. - Chodź! Musimy mu uratować dupe! - złapał ją za rękę i wpakował do samochodu. Ona jeszcze przez chwilę niczego nie rozumiała. Wciąż była roztrzęsiona. To było za dużo. Tyle rzeczy w ciągu kilku godzin.Po kilku minutach szoku, gdy już zaczynała powoli wszystko rozumieć, odezwał się. - Lepiej się czujesz po wczorajszym? Wiem, że to wszystko musi być dla Ciebie nie do zrozumienia. Ale teraz ty musisz mu pomóc - prowadził. więc nie mógł zauważyć jej zdziwionej miny.
- Ty wiesz? - wyszeptała niepewnie, zaciskając dłonie w pięści.
- Natsu dzwonił rano, powiedział mi o wszystkim i prosił o pomoc. Kurwa! Nie myślałem, że pójdzie sam! - wyczuła żal w jego głosie. - Jedziemy teraz do ojca Natsu, nie masz pojęcia w jak wielkie kłopoty wpakował się - brama do posiadłości Dragneel otworzyła się i bezproblemowo zajechali pod drzwi. Nie interesowało ją nic, prócz Natsu. Martwiła się i bała, jednocześnie.
- Tędy - Gray zaprowadził ją przez korytarze, do gabinetu właściciela posiadłości. Zapukał delikatnie.
- Proszę - niepewnie weszła do środka, za to czarno-włosy pewnym krokiem.
- Wujku, on naprawdę to zrobił! - zaczął. Mężczyzna zignorował go i swoją uwagę skupił na dziewczynie.
- Witaj Lucy, proszę usiądź. Musisz być zmęczona po wczorajszych i dzisiejszych wydarzeniach. - grzecznie usiadła na fotelu. Igneel zauważył drżenie jej ramion. - Gray idź do kuchni i poproś o herbatę z melisy - ciągle zdziwiona przyglądała się mężczyźnie. Nie mogła się nadziwić jego spokoju. Przecież był jego ojcem, a Gray mówił, że nie będzie łatwo.
- Dlaczego pan jest taki spokojny? - odważyła się spytać.
- Ja? - zaśmiał się.
- Przecież jest pan jego ojcem! Dlaczego pan się o niego nie boi?! - dała się ponieść emocją i podniosła głos. Na całe szczęście Igneel był wyrozumiałym człowiekiem i zrozumiał jej zachowanie.
- Jestem kłębkiem nerwów. Bo wiesz Natsu był wcześniej karany, jednak wyrok był łagodny. Teraz uderzył osobę czystej krwi, więc kara będzie większa oraz był wcześniej karany. Sam nie wiem co mam robić i myśleć. No ale ty pewnie czujesz się gorzej. - wiąż była cała roztrzęsiona.
- Ja przepraszam... - wyszeptała i usiadła na swoim miejscu.
- Natsu zadbał, jednak o to, żebyś nie musiała wracać do posiadłości Heartfilii, jeśli oczywiście zechcesz możesz zostać u nas. Pokój jest przygotowany. Gdy się uspokoisz, spróbuję zrobić wszystko byś mogła, zobaczyć się z moim synem oraz chciałbym z tobą porozmawiać na osobności - do gabinetu wszedł przyjaciel Natsu. Podał melisę Lucy.
- Chętnie zostanę, jeśli to nie będzie sprawiać problemu. - upiła łyka napoju. Czuła jak powoli jej serce się uspokaja.
- Gray zaprowadź ją do pokoju - chciała jeszcze zapytać go o parę rzeczy, jednak gdy wstała z fotela poczuła jak ze uczuć kręci jej się w głowie. - Do zobaczenia Lucy - drzwi zamknęły się z niewielkim hukiem.
- Gray, dlaczego Natsu był kiedyś karany? - spytała licząc, że nie zakłopota to kolegi. Prowadził ją na piętro mieszkalne.
- Sam Ci powie w odpowiednim czasie. Ale to dobry chłopak. Bo wiesz po śmierci swojej matki, odciął się od jakichkolwiek ludzkich uczuć. Tym bardziej miłości. To dzięki Tobie znów wraca stary Natsu. - doszli do pokoju. Chłopak go otworzył i wpuścił dziewczynę do środka. - Pokój Natsu jest naprzeciwko, ale musze Cię ostrzec, że w tym domu mieszka też jego kuzynka. Lepiej spróbuj się z nią dogadać tylko nie daj się wciągnąć w żaden z pojedynków alkoholowych. Ta dziewczyna nie ma dna - nie rozumiała ich zachowania.
- Dlaczego ty, także jesteś taki spokojny? Przecież w samochodzie sam byłeś roztrzęsiony - zdziwiona wpatrywała się w niego.
- Przechodził przez gorsze kłopoty, jednak każdy się martwi. Tylko na swój sposób. Udało mi się uspokoić dzięki kilku słowom przyjaciółki - ściany pokoju były pomalowane na miętowo, łóżko było zwykłe podwójne z jasną pościelą. - Odpocznij. Teraz martwienie i marnowanie sobie zdrowia nic nie przyniesie. Musisz wypocząć by mieć siłę się z nim spotkać - posłusznie wypiła do dna herbatę i zaczęła być coraz bardziej senna.
- Dobrze - powiedziała i usiadła na skraju materaca. Gdy czarno-włosy wyszedł, wstała i podeszła do okna. Nie może ciągle się nad sobą użalać. To wszystko było przez nią. Przez to, że jest taka bez silna.
- Chcę być silniejsza - szepnęła przyglądając się widokowi. Podeszła do szaf i otworzyła je. Chciała wziąć prysznic, ale najpierw musiała sprawdzić czy będzie miała się w co przebrać. Oczywiście Igneel pomyślał o wszystkim i cała komoda oraz szafa była wypełniona ubraniami. Wzięła jakąś bluzkę, leginsy czarne i bieliznę. Łazienka była cała biała, jednak dosyć sporych rozmiarów. Mieścił się prysznic oraz wanna. Tym razem nie miała ochoty na dłuższą kąpiel. Rozebrała się i przyjrzała swojemu odbiciu w lustrze. Przejechała delikatnie po ranach na podbrzuszu. Nagle przypomniało jej się, jak Natsu je całował. Chciała go jak najszybciej odzyskać. Powoli czuła jak przez jej ciało, przepływają ciepłe krople wody. Tak jakby wszystko co działo się wczoraj znikało. Po kilku minutach zakręciła wodę i zaczęła się wycierać. Niestety bluzka, którą wzięła była lekko za mała w cyckach. Nie chciało już jej się zmieniać, dlatego zignorowała to. Włosy wysuszyła i spięła w kucyka. Wychodząc z łazienki zauważyła, że ktoś jest w jej pokoju.
- Więc to ty jesteś Lucy - odezwała się brunetka. Dziewczyna czuła jak mierzy ją wzrokiem.
- Ty pewnie Cana? - szepnęła niepewnie.
- Nie bój się nie gryzę! Nawet sie cieszę, że w końcu obudziłaś w Natsu uczucia. Jestem Ci... - wzrok kuzynki jej ukochanego zatrzymał się na piersiach. - Nie jest Ci ciężko oddychać? -
- Troszkę, ale.. - nie zdążyła dokończyć bo nowa znajoma wyszła z pokoju. Po chwili wróciła z czarną bluzą.
- To Natsu, ale jestem pewna, że się nie pogniewa - podała mi ubranie. - Na co czekasz? Jesteśmy tu tylko my nie musisz się wstydzić! - Heartfilia ściągnęła ubranie i ubrała bluzę ukochanego. Była na nią za duża, ale lepiej się w niej czuła. Nawet jego zapach uspokajał ją.
- Nie nienawidzisz mnie? - Cana ze zdziwienia, aż otworzyła usta.
- Ty naprawdę obwiniasz siebie o to co się wydarzyło? - blondynka skinęła głową. - On już taki jest, narwany, niecierpliwy, ale wiem, że nie zrobił tego bez powodu. Dlatego nie ma w tym Twojej winy. Jest dorosły i nawet jeśli był bardzo chciała, nie będzie posłuszny. - mówiła co czuła. Obie przyglądały się sobie.
- Ja czuje, że to wszystko moja wina. To przeze mnie bo byłam słaba - poczuła ból głowy. Brunetka uśmiechnęła się do niej szeroko.
- Chcesz być silniejsza? Dołącz do naszego gangu! - nie myślała o tym. Ona taki słabeusz by im tylko przeszkadzała. - Jeśli chcesz stać się silniejsza to naprawdę dobre miejsce, oraz poznałabyś nowych przyjaciół. Jestem przekonana, że każdy przywita Cię z uśmiechem! - złapała za jej dłonie cała podekscytowana. - To jak? -
- No mogę, jeśli nikomu to nie będzie przeszkadzać - cała szczęśliwa zaczęła skakać. - Cana, co się teraz dzieje z Natsu? - jakoś czuła, że brunetka coś wie.
- Teraz kiedy jesteś w gangu mogę Ci powiedzieć. Planujemy właśnie jego odbicie! - Heartfilia spojrzała na nią cała zdziwiona.
- Odbicie? - powtórzyła.
- Tak , przyjaciółko. Jeśli nie odbijemy Natsu, pójdzie do więzienia na kilkanaście lat. - cały czas zastanawiała się co takiego zrobił jej ukochany, że był karany. - Przyjdę do Ciebie później, tym czasem wypoczywaj Lucy - nowa przyjaciółka zamknęła drzwi i blondynka została sama. Część jej cieszyła się, że zdobyła nową przyjaciółkę i teraz będzie należeć do gangu, jednak ta większa połowa jej martwiła się o ukochanego.
- Natsu... bądź cały - szepnęła.
Tymczasem w areszcie śledczym siedział różowo-włosy. Siedział i rozmyślał o dziewczynie z czekoladowymi oczami. Cela nie była przyjemnym miejscem, dlatego jedynie jego myśli o niej, mogły dodać mu energii. Słyszał zbliżające się kroki w jego kierunku.
- Natsu Dragneel, znowu synu musimy spotykać się w takim miejscu? - widział smutek na twarzy ojca.
- Przepraszam, jednak niczego nie żałuje. Zasłużył na to! - podszedł do krat i złapał za nie. Był wściekły, że Sting w ogóle przeżył.
- Wiem, wiem, ale do cholery mieliśmy to załatwić inaczej! - jego głos się uniósł. - wiesz w jak poważne kłopoty się wpakowałeś? - wiedział. Miał świadomość, że nawet wpływy ojca go nie uratują jak wcześniej.
- Jaki będzie wyrok? - zapytał.
- Chcą Ci dać dziesięć lat. Rozumiesz?! - wykrzyczał. Tylko Natsu widział jego złość. Syn ze zdziwienia, aż odsunął się.
- Dziesięć lat za pobicie jednego gościa, a wyrok w zawieszeniu za zabicie kilkudziesięciu rodzin. Kurwa sprawiedliwość! -
Tadam! :3 Cieszę się, że rozdziały są regularne oraz za waszą aktywność! ;)
pierwsza!!!!
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial.
niestety nie mam pomyslu na komentarz.
rozdzial jak zawsze najlepszyswietny rozdzial.
niestety nie mam pomyslu na komentarz.
rozdzial jak zawsze najlepszy
przesylam wene i z niecierpliwoscia czekam na next.
sory za te powtozenia:-)
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział. Tak się zastanawiam, czy odbijając Natsu nie narobią sobie dodatkowych problemów? Mam nadzieję, że nie. On musi jakoś z tego wyjść. "Zabicie kilkudziesięciu rodzin"??? Co on tam nawyprawiał? Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i duuuuużo wenki :*