piątek, 4 listopada 2016

22. " Zasadzka "

- Gajeel! Znalazłam go! - szczęśliwa, krzyczała do chłopaka.
- Gdzie jest? 
- Próbuje uciec! Zbliża się do wyjścia! - czarno-włosy przyśpieszył, biegł w kierunku drzwi. Nie zamierzał, pozwolić mu uciec. Nie chciał, skompromitować się w oczach dziewczyny, którą kochał. Wybiegli z budynku. Levy rozglądała się, w którym kierunku mógł uciec Natsu. - Widzę go! Jest po prawej! - ruszyli w jego kierunku. Natsu, jednak sprytnie im umykał. 
W końcu po półgodzinnej gonitwie, udało im się dogonić chłopaka, który przez przypadek, skręcił w ślepą uliczkę. 
Gajeel postawił dziewczynę z powrotem na ziemię. 
- Natsu, chodź. Wróć z nami do Lucy. Nie obwiniaj się już, o to co się stało. Nie miałeś na to wpływu. - próbowała łagodnie, przekonać go do powrotu. 
- Nie miałem wpływu? - odezwał się, dziwny, nieznajomy głos. Intuicyjnie chłopak, przeciągnął niebiesko-włosą bliżej siebie. 
- Natsu? - szepnęła niepewnie. Mężczyzna, który do tej pory stał odwrócony do nich plecami, spojrzał na dziewczynę. Nie był to na pewno Natsu. Miał brązowe oczy, zadarty, szeroki nos i bliznę na brodzie.
- Szukałaś Natsu Dragneel'a? Muszę Cię rozczarować! Wpadłaś w naszą pułapkę! - za parą zajechał samochód, odcinając im drogę ucieczki. Byli otoczeni, a jedyną uzbrojoną osobą był Gajeel. Wyciągnął swój pistolet, próbując obronić Levy. 
- Chłopcy! Połknęli przynętę! - krzyknął, ściągając różową perukę.   - Zabierzcie ich! Tylko mają być żywi - podkreślił głosem ostanie słowo. 
Gajeel spojrzał, na otaczających go przeciwników. Już zamierzał, rzucić się w wir walki, jednak poczuł, drżenie ramion niebiesko-włosej. Westchnął głęboko. Nie uda mu się ich uratować, jednocześnie broniąc Levy. 
Rzucił swój pistolet. 
- Poddajemy się. - zaskoczona spojrzała na niego.
- Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęła. Nie zdążył, jej odpowiedzieć... Przeciwnicy rozdzielili ich i wepchnęli do auta. Tam pozbawili przytomności. 

Hanted Castle, godzina 9:45

Erza stała na środku budynku z założonymi rękami. Ludzie omijali ją szerokim łukiem, przez przerażającą aurę, którą wytwarzała. 
- Natsu Dragneel'u! I tak Cię znajdę więc lepiej, żebyś sam się pokazał! - wydarła się na całe lotnisko. Nie przejmowała się mijającymi ją ludźmi. Była zła. Levy z Gajeelem nie odezwali się, co oznaczało, że Natsu nie było w ich miejscu. Coś przeczuwała, że tym razem jej się poszczęści. Nagle usłyszała gwizdanie. Odwróciła się w tamtą stronę. Zobaczyła go. Różowa czupryna, próbowała jej zwiać. - Natsu!! - wykrzyczała i z wielkim gniewem, ruszyła w pościg. Chłopak miał pecha, że trafił akurat na nią. To właśnie szkarłatno-włosa, najmocniej chciała złapać Natsu, by wcześniej mogła się z nim policzyć, za gówniarskie zachowanie. 
Skręciła za chłopakiem do parku. Wtedy nagle się zatrzymał. Wciąż stał odwrócony do niej plecami. - Ile chciałeś przede mną jeszcze uciekać? Dobrze, że w końcu poszedłeś po rozum do głowy. - zbliżała się do niego. - Lucy za Tobą tęskni. Oczywiście nie wie, że uciekłeś. Ochroniliśmy Ci dupę - nagle Dragneel odwrócił się. Wciąż ze spuszczoną głową, zbliżył się do dziewczyny. Ona zauważyła od razu, że to nie jej przyjaciel. Inna budowa ciała, inne rysy ramion, jednak było już za późno. Poczuła przy szyi zimno, ostrego sztyletu.
- I co powiesz teraz Tytanio? - kątek oka zauważyła, wychodzących wrogów z krzaków i otaczających ją. Była pewna, że nie ma szans. Nie była przygotowana do walki. Mimo wszystko nie zamierzała się poddać. Szybkim ruchem odsunęła się do tyłu i uderzyła z kolana, w brzuch chłopaka, który udawał Natsu. Wyrwała mu nóż, próbowała się bronić. Przeciwko dorosłym mężczyzną było to nie lada wyzwaniem, ale jednak wygrywała, aż jeden z nich nie wyciągnął broni. Dostała jeden strzał w lewą nogę. To jej jednak nie powstrzymało. Wciąż pomimo rany, wciąż dawała sobie z nimi radę.. Mężczyźni widząc, że nie mają z nią szans, wystrzelili kolejny pocisk. Tym razem w drugą nogę. Wykorzystując chwilę nieuwagi Erzy, jeden z nich podbiegł do niej i pozbawił ją przytomności. 
- Żyje? - spytał facet w peruce. 
- Przeżyje. 

Domek mamy Natsu, godzina 10:10

Gdy tylko samochód się zatrzymał, natychmiast otworzyła drzwi i próbowała biec, jednak uniemożliwiła jej to wciąż boląca rana na brzuchu. Stanęła na werandzie i mocniej zabiło jej serce. Nacisnęła klamkę, popychając drzwi do przodu. Otworzyły się bez żadnego sprzeciwu. Wnętrze wypełnione było zapachem jajecznicy, a w kominku palił się ogień. Weszła do środka i skierowała się do kuchni. Był tu. Zlew pełen naczyń to potwierdzał. Podeszła do palącego się ognia. Palił się resztkami sił, co oznaczało, że wyszedł z jakieś dwie godziny temu. Odwróciła się i najszybciej, jak mogła poszła w kierunku wodospadu, ignorując krzyki zdezorientowanego Kenty. 
Czuła, że powietrze tutaj było chłodniejsze niż w Crocus. Starała się, zwrócić na wszystko uwagę, jakby wszędzie, mogła go znaleźć. Słyszała coraz głośniejszy szum wody. Coraz bardziej próbowała przyśpieszyć. Jej serce przyśpieszyło swój bieg... Widząc zarys wodospadu, zaczęła biec, nie zwracając uwagi na swoją ranę, na ból. Interesowało ją tylko dotarcie do celu. Gdy wreszcie ujrzała upragniony krajobraz, upadła na kolana, z bólu, bez siły i z zawodu. Nie było go. Jej oczy napełniły się łzami.
- Natsu! - wrzasnęła, próbując wykrzyczeć cały swój ból. Całą swoją tęsknotę. I nagle wydarzył się cud. Za jednej ze skał, zauważyła wychodzące różowe kosmyki włosów. Próbowała się podnieść, jednak nie miała już siły. Różowe włosy były coraz bardziej widoczne, aż zobaczyła chłopaka w całości. 
- Lu..cy? - szepnął zaskoczony. Stał naprzeciwko niej. Cały i zdrowy. W jednej ręce, trzymając wędkę. Nie spodziewał się jej, wskazywał na to jego wyraz twarzy i duże oczy. - Lucy! - rzucił przedmiot i podbiegł do niej. Uklęknął przy niej i mocno przytulił. - Idiotko. Miałaś leżeć jeszcze w szpitalu - powiedział, ogrzewając ją swoim ciepłem.
- Zniknąłeś. Bez słowa. Musiałam Cię odszukać głupku! - spojrzała w jego oczy. - Nigdy mi tak nie rób! - wykrzyknęła, zalewając się łzami. 
Dopiero widząc jej łzy, zrozumiał jaki błąd popełnił.
- Chciałem Cię chronić! To przez moją przeszłość, zostałaś ranna... Nie chciałem, żeby to się powtórzyło - poczuł na swoim policzku, delikatną dłoń. 
- Żyję. Zniosę wszystko i przeżyję. Robię to tylko dla Ciebie i nawet, jeżeli będąc przy Tobie, ktoś ma na mnie polować lub mnie ranić, nie odejdę. Bo nie umiem, żyć bez Ciebie. Unikanie nieszczęść, nie jest drogą do szczęścia! Natsu! 
- Obiecuję Ci. Stanę się silniejszy, żebym mógł Cię zawsze obronić - chciała mu odpowiedzieć. Powiedzieć, że nie musi, jednak nie zdążyła. Połączył ich usta w delikatny pocałunku. 
- Tęskniłam 
- Ja też - dotknął swoim czołem, jej czoła. Poczuł, że drży. - Wracajmy. - przytaknęła. Próbowała się podnieść, ale ból był nie do zniesienia. 
Nie odzywając się, wziął ją na ręce. Była jego. Tylko jego. 
- Lucy, jak mnie znalazłaś? - spytał, idąc do domku. 
- Wierzyłam.
- Wierzyłaś? 
- Wierzyłam, że tu jesteś. Nie uwierzyłam innym, gdy mówili, że wylatujesz. Oni pojechali na lotniska, a ja tu. - zmarszczył brwi. Czegoś tutaj nie rozumiał.
- Jak to na lotniska? 
- A nie próbowałeś nas zmylić? Zarezerwowałeś cztery bilety, o różnych godzinach, z innych lotnisk. - zaskoczony, wpatrywał się w jej oczy.
- Nie. Cały czas byłem tutaj, obmyślając kto, na mnie poluje. 
- Czyli to nie ty? 
- Nie, ale coraz bardziej, nie podoba mi się ta sytuacja. Kto pojechał? 
- Gray z Juvią, Erza, Levy z Gajeelem i Mira. - widział już zarys chatki. Rozmyślał, o co może chodzić, w tej całej zagadce. Wierzył jednak w przyjaciół, w końcu byli silni. Nagle przez jego głowę przebiegła myśl, a jeśli nie są uzbrojeni? Nie pojechali na bitwę, lecz na odnalezienie go. 
- Lucy, jak tylko wrócimy, musimy skontaktować się z nimi - spojrzał na ukochaną. Ta lekko przytaknęła głową. - Dobrze się czujesz? - zauważył, że robi się coraz bledsza. 
- Tak, nie martw się - wyszeptała słabiutkim głosem.
- Zaraz będziemy w domu.  - przyśpieszył. Jej zapewnienie nie uspokoiło go. Wchodząc do domu, od razu ułożył ją delikatnie na kanapie. Rozpiął bluzę i ujrzał całą zakrwawioną, na brzuchu bluzkę. 
- Kurwa! - pobiegł do kuchni, wyciągnął apteczkę i wyciągnął z niej, czysty, gruby bandaż. 
- Natsu, co ty robisz? - zapytał, wchodząc do salonu.
- Lucy krwawi! - odsunął chłopaka i podniósł materiał. Jego oczom ukazał się brzuch Lucy, z którego leciała krew. Sprawdził czy szwy są całe. Na całe szczęście, dziewczyna tylko przeciążyła ranę. Wziął rzeczy z apteczki i ostrożnie, oczyszczał ranę. Na sam koniec owinął brzuch blondynki bandażem. 
- Powinno pomóc. Miała dużo szczęścia, że szwy nie pękły. Ale teraz musi uważać. - 
Natsu przybliżył się do ukochanej. Przesunął kosmyk włosów, który nachodził na jej oczy. Przeklinał siebie w myślach, jednak teraz już nie będzie uciekał.
- Natsu... zadzwoń do nich - przypomniała mu. Spokojniejszy o jej życie złapał za telefon. Wybrał numer do przyjaciela. 

Ancient Ruins, godzina 10:55

Stała przed budynkiem lotniska, rozglądając się po bokach. Wzrokiem poszukiwała swojego przyjaciela. Za pięć minut samolot, wystartuje. Była przekonana, że Natsu się tu nie pojawi. Ale zawsze trzeba próbować do końca. 
- Przepraszam Panią - odwróciła się do mężczyzny. Plecami do ulicy. Właśnie wtedy zajechał samochód, a popchnięta Mira idealnie, trafiła do jego środka. 
- Co - próbowała krzyknąć, ale osoba za nią, przycisnęła do jej ust i nosa, chustkę z środkiem usypiającym. 
- To było łatwe. - zwrócił się do innych.
- Wystarczyło trochę zmienić plan. - zaśmiał się drugi.
- Ciekawe co innych grup. Teraz pozostała tylko Oshibana. - cała dwójka zaśmiała się. 

Hotel w Oshibanie, godzina 11:05

Gray gorączkowo maszerował po korytarzu. 
- Juvia! Zaraz spóźnimy się na samolot i go nie znajdziemy! - zaczął walić do drzwi, za którymi była dziewczyna. Siedziała w łazience od półgodziny. Nagle jego telefon wydał z siebie dźwięk. Pełen nadziei, rzucił się na łóżko. Szczęśliwy, widząc od kogo jest, odebrał.
- Natsu! Nareszcie się odezwałeś! 
- Gray! Gdzie jesteś? - wyczuł w jego głosie niepokój. 
- W Oshibanie. Durniu, co miały znaczyć cztery bilety? Aż tak nie chciałeś, abyśmy Cię znaleźli?
- Gray to nie tak! Ja nie mam nic wspólnego z tymi biletami! - zdziwiony, aż usiadł z wrażenia.
- Jak to?
- Cały czas byłem w Waas Forest. Lucy mnie znalazła. 
- Jak to Lucy? Gdzie ona jest? Powinna być w szpitalu! 
- Pomińmy ten fakt. Skup się na tych zasranych biletach! Jesteś na lotnisku? 
- Nie. Dzięki Juvii, mieliśmy teraz wychodzić. 
- A co z resztą? 
- Nie mam z nimi kontaktu od rana! Kurwa! Przecież mogłem się skapnąć, że coś jest nie tak! - wstał i uderzył w ścianę. Zaskoczona Juvia od razu wyszła z łazienki. 
- Nic teraz nie zrobimy. Ja spróbuję dodzwonić się do Erzy, a ty do reszty. Musimy sprawdzić co z nimi. Coś mi tu cuchnie. - rozłączył się, pozostawiając dalej rozkojarzonego Gray'a.
- Gray-sama? - podeszła do niego i spojrzała mu w oczy.
- Dziękuję Juvia. Dziękuję, że nas zatrzymałaś - nie rozumiała zbytnio, o co chodziło, jednak czuła się szczęśliwa, że mogła mu jakkolwiek pomóc.

Natsu chodził w kółko, ciągle próbując dodzwonić się do przyjaciółki i przeklinając pod nosem. 
- Natsu, spokojnie - próbowała go, uspokoić. 
- Lucy... - usiał obok niej i w swoje dłonie, ujął jej policzki. - Jak dobrze, że ty przyjechałaś tutaj. Nie wiem co bym zrobił, gdybym teraz dowiedział się, że ty też zniknęłaś. - blondynka, która czuła już się lepiej, złapała za jego dłonie. 
- Odnajdziemy ich. - sama się bała, ale starała się to ukryć przed nim. W końcu i tak się obwiniał. 
Ciut spokojniejszy, głaskał policzek Lucy, dopóki nie zasnęła Nie budząc ukochanej, wstał z kanapy i wyszedł na ganek. Nie przewidział, że jego zniknięcie, może ktoś wykorzystać. Czuł się winny. Nie powinien w ogóle, odchodzić od łóżka Heartfilii. Właśnie "powinien", a jednak tego nie zrobił. Wyciągnął ze spodni paczkę papierosów, które towarzyszyły mu od wyjazdu z Crocus. 
- Miałeś nie palić. - upomniał go lokaj.
- Wiem, ale w takich sytuacjach nie mogę się powstrzymać. - odpalił jednego i wciągnął cały dym nikotynowy. - Jak spotkałeś Lucy? To nie był przypadek prawda?
- Czysty przypadek. Normalnie nie zwróciłbym uwagi na Twoją dziewczynę, ale pamiętałem Twoje słowa w samochodzie. - przez chwilę wpatrywał się w przyjaciela, nie rozumiejąc, o czym mów. - Nie pamiętasz już? 
- Chyba nie.
- Jak odwoziłem was, co Lucy się upiła - złapał się za podbródek, intensywnie myśląc.
- Gdy Cię wypuścili. Wmawiałeś mi wtedy, że jest inna - nagle dostał olśnienia.
- Bo to prawda. Ona jest inna, jest jedyna w swoim rodzaju. - poczuł dłoń, na swoim ramieniu.
- Już mi się tu nie rozczulaj. Widzę Twoje sińce pod oczami. Kiedy ostatni raz spałeś? - spuścił głowę w dół, od kiedy odszedł od blondynki, co noc śniły mu się ten sam koszmar. - Ja zajmę się dzwonieniem, a ty zabierz Lucy i idźcie spać. - nie odpowiedział nic. Spalił do końca papierosa i wrócił do środka. Przyjrzał się ukochanej, która ledwie trzymała się na tej kanapie. Kenata miał rację. Podniósł ją. Ostrożnie i delikatnie. 
- Natsu? - szepnęła, nie otwierając oczu. 
- Ciii idziemy spać - wszedł po schodach i otworzył drzwi do pokoju, w którym znów zdążył, panować bałagan. Ułożył ukochaną na łóżku, przykrywając kołdrą. 
- Nie odchodź znowu. - szepnęła. Posłusznie położył się obok i lekko objął ją. Czując jej zapach, ciepło i delikatną dłoń, którą trzymał, zasnął szybko. Tym razem nie śnił o koszmarach. Miał radosny sen, w którym on i Lucy biegli po łące, trzymając się za ręce. Jego kącik ust, uniósł się ku górze, gdy śnił. 

Następnego ranka, znów czekał na niego koszmar. 
" Znaleziono czwórkę, nieprzytomnych nastolatków"
" Jedna z dziewczyn jest w stanie ciężkim."
" Trójka jest poobijana" 

Koniec sagi I ! 


 Czekam na wasze komentarze, które uwielbiam czytać i bardzo motywują mnie do pracy! :D Jak wam się podobał rozdział? Bo ja jestem z niego zadowolona, a najbardziej z tego, że zaczynamy drugą sagę *.* Dalej nie mogę w to uwierzyć! Naprawdę udało mi się, już tyle napisać! 
Dziękuję wszystkim moim czytelnikom <3 To dzięki wam, brnę do przodu :*
Do kolejnego rozdziału! 




4 komentarze:

  1. Wiedziałam, że Natsu będzie w domku, ale zasadzki na resztę się nie spodziewałam. Na całe szczęście do tego debila w końcu dotarło, że musi zostać przy Lucy. "Znaleziono", czyli poza drobnymi ranami i Erzy (strzelam, że chodziło o nią) w ciężkim stanie nic im nie jest i są wolni? Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału drugiej serii.
    Pozdrawiam i wysyłam wenę 😚

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj...Niepokojące zdarzenie.Miejmy nadzieję,że będzie dobrze.
    Świetnie,że Natsu się odnalazł ale nadal uważam,że jest debilem.Nie powinien zostawiać Lucy.
    Bardzo się cieszę na drugą sagę i z niecierpliwością czekam na jej pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę.<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.Nominowałam cię do LBA.Więcej informacji znajdziesz na moim blogu:
    http://po-drugiej-stronie-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam pewna że Lucy go znajdzie . Rozdzial jak zwykle genialny już nie mogę sie doczekać co dalej sie stanie . No i co będzie z Grayem w nawiazaniu do poprzedniego xD czekam z Niecierpliwościa i życze Ci dużo natchnienia i pomysłów ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi SecretArtwork