czwartek, 27 października 2016

20. "Czekam na Ciebie"

Wpatrywała się na nich z gniewem w oczach. Nie rozumiała, dlaczego nikt jej nic nie mówi. Czemu unikają jej wzroku? Po ich wyrazach twarzy, przeczuwała coś złego. Z każdą długą, pełną ciszy sekundą, rosło jej zaniepokojenie i strach.
- Gdzie do cholery jest Natsu?! - wykrzyczała po raz trzeci to samo pytanie. Nie interesowało ją nic, nawet to, że zwróciła na siebie uwagę całego personelu szpitalnego. Pielęgniarki zareagowały bardzo szybko i wpadły do pokoju. Akurat w tym momencie serce Heartfili niebezpiecznie zaczęło, jeszcze bardziej przyśpieszać, a maszyna do której byłą podłączona, wydawać z siebie pisk. Jedna od razu podeszła do Lucy, podała jej zastrzyk, a druga poleciała pędem po lekarza. 
- Lucy... uspokój się - poprosiła Scarlet, patrząc na blondynkę. Nie chciała, żeby przez nich jej stan się pogorszył, chodź na to już chyba było za późno.
Lekarz wbiegł do sali.
- Proszę wszystkich o natychmiastowe wyjście! - nie mogli oderwać wzroku od chorej. Dopiero pielęgniarka, która zamknęła drzwi obudziła ich ze snu.
- Co my zrobiliśmy...- szepnęła załamana Levy. Razem z Erzą usiadły na krzesłach, wbijając swój wzrok w podłogę. Czuły się winne.
- Tak mocno zareagowała na brak odpowiedzi. Może lepiej ją okłamać? - wszyscy zgodnie kiwnęli głowami.
- Kto ją okłamie? - zapytała Juvia, opierając się o błękitną ścianę korytarzu.
- Ja to zrobię. - Gray wziął głęboki wdech. - Dla jej dobra.
- Jeśli w ogóle przeżyje...
- Nie mów tak... Juvia wierzy w Lucy. Na pewno przeżyje.
Po piętnastu minutach z sali wyszedł doktor, skierował swoje kroki w kierunku Graya, a dziewczyny zaglądały przez drzwi do blondynki.
- Dostała lek uspokajający i wzmacniający serce. Proszę jej więcej nie denerwować, jej ciało jest wciąż osłabione. Na razie tylko jedna osoba może wejść. - wszyscy spojrzeli na chłopaka. Wyczekiwali jego reakcji.
- No dobrze - ciężko westchnął i postawił pierwsze kroki, coraz bardziej zbliżając się ku drzwiom. Złapał za klamkę i obejrzał się za siebie. Denerwował się i poszukiwał jakiegoś wsparcia w dziewczynach. One jednak sprytnie uniknęły jego wzroku. Zacisnął mocniej zęby, przeklinając samego siebie. Zacisnął swoją dłoń i klamka poszła w dół, otwierając drzwi.
Lucy leżała w łóżku trochę bladsza niż wcześniej, z maską na twarzy. Nawet nie uniosła powiek, by sprawdzić kto wszedł. Zrobiło mu się jej żal. Pogorszenie jej stanu było ich winą. Był to skutek ich strachu...
- Lucy... - powiedział zbliżając się do łóżka. Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Widział to, że mu ufa, widział jak jest bezbronna. Przez chwilę wahał się... czy na pewno ma ją okłamać? Wszystko teraz zależało od jego słów. Odwrócił wzrok. Nie mógł dłużej patrzeć w jej szczere oczy. - Natsu wyjechał do pracy, jest cały i zdrowy - wymusił uśmiech. - Nie musisz się o niego martwić, wiem, że to takie niespodziewane, ale nagle pojawił się jakiś błąd w jednej z firm. Natsu się tam udał by to naprawić. Tak naprawdę wcale nie chciał, chciał zostać z Tobą - kłamał. Kłamał ciągle patrząc w podłogę. Bojąc się, że gdy spojrzy na nią, ulegnie i powie prawdę. - Przepraszam, że przez nas Ci się pogorszyło, ale nie wiedzieliśmy jak Ci to powiedzieć. - delikatnie spojrzał na nią. Otworzył usta z niedowierzania. Ona płakała. Płakała szeroko się uśmiechając.
- Jest bezpieczny. Nic mu nie jest... całe szczęście - było mu głupio. Dopiero teraz zrozumiał, że ona cały czas się obawiała o jego życie, a oni jeszcze dodali jej nie pewności. Zacisnął mocniej pięści. Cholera. Jak Natsu mógł zostawić kogoś takiego jak ona? Nie rozumiał postawy przyjaciela.
- Jak się czujesz? - zapytał, widząc, że zamknęła oczy.
- Jest dobrze, ale jestem bardzo senna. - Nie chciał dłużej z nią przebywać. Czuł ogromne wyrzuty sumienia. Próbował jakoś uciec, ale by nie zauważyła, jego zmiany zachowania.
- Nie będziemy Cię męczyć. Śpij dobrze - jakoś udało mu się wymigać. Wstał, zgasił światło i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając Heartfilię samą.

Na korytarzu siedziały zniecierpliwione dziewczyny. Gdy tylko Gray wyszedł od Lucy, wszystkie wstały i podeszły bliżej.
- I co z Lu?
- Jest chyba dobrze. Była zmęczona więc zostawiłem ją samą, na dziś powinniśmy jej dać spokój.
- Co jej powiedziałeś?
- To co ustaliliśmy. Natsu jest pilnie w jeden z firm.
- Tyle?
- Co Erza miałem do cholery jeszcze powiedzieć?! - wybuchł. Czuł się okropnie, że ją okłamał, dlatego niechcący wyżył się na przyjaciółce. Po chwili jednak zrozumiał swój błąd. - Przepraszam...
- Każdemu nerwy puszczają. Teraz musimy wymyślić i omówić cały plan odnalezienia Natsu.
- Juvia zna dobrą, niedaleko stąd kawiarnię - wszyscy zgodzili się na pomysł kobiety i po kilku minutach, ubrani w kurtki wyszli z budynku.
Kawiarnia do której zaprowadziła ich Juvia, była małym, skromnym, lecz bardzo ciepłym i przytulnym miejscem. Zajęli jeden ze stolików w kącie.
- Juvia sąk znasz takie urocze miejsca? - spytała Erza nie przestając podziwiać wystroju.
- Juvia pracowała tu jako kelnerka
- Cześć przyjaciele - do ich stolika podeszła Lisanna. Wszyscy zdziwieni natychmiast zlustrowali jej stój. Miała na sobie pomarańczową sukienkę, zdawało się nawet, że zbyt krótką jak na nią oraz biały fartuszek. We włosach miał pomarańczowe kokardki. W dłoni trzymała trzy kart menu. - Oj nie ma z wami Natsu? Szkoda. Chciałam, żeby mnie w tym zobaczył i zaczął żałować, że mnie zostawił - obdarzyła ich fałszywym uśmiechem.
- Dzięki za karty - Scarlet wzięła przedmioty ignorując, ostanie zdanie koleżanki. Kelnerka nic sobie z tego nie zrobiła i poszła na zaplecze.
- Naprawdę musiałaś coś takiego tutaj nosić?
- Juvia i inne dziewczyny nigdy, czegoś takiego nie nosiły. Levy spójrz, wszystkie kelnerki wyglądają inaczej - pracownica, na którą wskazała dziewczyna miała ubraną białą bluzkę z długim rękawem, czarne spodnie i ciemne baletki. Oczywiście na przodzie miała założony fartuszek, a włosy spięte w koka.
- Prościej mówiąc, tylko Lisanna się tu wyróżnia. - podsumował Gray, opierając się o oparcie fotela.
- Czy mogę przyjąć zamówienie? - do ich stolika podeszła jedna z pracownic.
- Ja poproszę ciasto truskawkowe z dużą porcją kremu
- Juvia prosi o jedną kawę.
- Z mlekiem, cukrem?
- Z mlekiem. - Kobieta dzielnie spisywała całe zamówienie.
- Dla Pana? -
- Nic, dziękuję. -
- Poproszę gorącą czekoladę - gdy tylko odeszła, Gray wyciągnął papiery z torebki ukochanej. Wciąż czuł wyrzuty sumienia, a przed oczami widział twarz zapłakanej Lucy. Dzięki temu był jeszcze bardziej zdeterminowany by odnaleźć przyjaciela.
- Musimy się podzielić na grupy.
- Mamy kolejny problem.
- Jaki?
- Tylko ty i ja mamy prawo jazdy. A miasta są cztery. Potrzebujemy ludzi...-
- I samochodu dla Erzy, bo jej staruszek nie da rady dojechać na czas -
- Mam wciąż auto Natsu - szepnęła dziewczyna, udając obrażoną za brutalne słowa, o jej ukochanym autku.
- Levy, czy Gajeel mógłby pojechać z Tobą? -
- Pewnie się zgodzi...-
- Mamy już jednego kierowcę więcej.
- Juvia pomyślała, że Mira by nam pomogła? -
- Juvia! Jesteś genialna - ucałował ją w policzek i wyciągnął telefon. Wybrał numer do przyjaciółki. - Cześć Mira. Przepraszam za tak późną porę, ale miałbym do Ciebie małą prośbę.- zobaczył zbliżającą się kelnerkę z jedzeniem. Nie chciał przeszkadzać dziewczyną, dlatego wyszedł rozmawiać na zewnątrz.
Dziewczyny zrozumiały jego gest. Lisanna podała im jedzenie i bez słowa zniknęła przy innym stoliku. Było to podejrzane, Scarlet chciała sprawdzić co robi, ale ciasto tak bardzo ją skusiło sowim zapachem... po chwili zjadała kawałek po kawałku, delektując się każdą  sekundą. Tymczasem niebiesko-włose wyczekiwały powrotu chłopaka.
- Ty też masz jakieś dziwne przeczucie?
- Juvia czuje tu - dotknęła dłonią miejsce, gdzie biło jej serce. - że coś jest nie tak. Juvia czuje, że coś pominęła..
- Ja również. Chc- skończyła nagle, widząc wchodzącego chłopaka.
- Zgodziła się. Mam tylko jej napisać, o której i na jakim lotnisku ma być. - usiadł na swoje miejsce i zaczął po kolei wykreślać miasta. - Razem z Juvią pojedziemy do Oshibany. Kto chce jechać do Haregeon'u?
- Ja z Gajeelem możemy - po kolejnym mieście przejechała czarna kreska.
- Co jeszcze zostało? - spytała kończąc swoje ukochane ciasto.
- Ancient Ruins i Hanted Castle.
- Biorę to drugie - wszyscy mieli przydzielone kierunki i godziny. Teraz musi im się udać. Odnajdą go i sprowadzą z powrotem, nawet jeśli trzeba będzie użyć siły.
- Jeśli ktoś go zobaczy, od razu informujcie resztę. - Erza skończyła ciasto i wstała od stołu. - Czas się pakować, powodzenia. - pożegnała się i opuściła kawiarenkę.
- My też będziemy się już zbierać. Na razie Levy! - wstali. Gray ubrał kurtkę, a Juvia płaszcz. Wychodząc przytulili się do siebie.
Niebiesko-włosa także szykowała się do wyjścia, jednak jej wciąż coś nie pasowało. Przeczucie, że coś pominęli, nie chciało zniknąć. Nagle do kawiarni wbiegł Gajeel.
- Gajeel? Co ty tu robisz?
- Przyszedłem po Ciebie. - uśmiechnęła się. Ubrała okrycie i podeszła do ukochanego. Wtuliła się w jego tors. Nigdzie nie czuła się bezpieczniej niż przy nim. Przy nim obawy ją opuszczały, w końcu zapomniała o swoim przeczuciu. Co było błędem.

Niebo było pokryte gwiazdami, które świeciły najjaśniej, jak potrafiły na czarno-granatowym tle. Brak chmur zachęcał każdego do obserwacji. Blondynka pomimo ostrzeżeń lekarza, stała na korytarzu. Jedną ręką podtrzymywała się kroplówki, którą ze sobą zabrała, natomiast drugą intensywnie ściskając telefon. Stawiała swoje kroki w kierunku okna. Pomimo bólu, wytrwale dążyła do swojego celu. Na jej czole pojawiły się pierwsze krople potu, właśnie wtedy postawiła ostatni krok. Udało jej się. Spojrzała na magiczny widok. Tego jej brakowało. Widok nocnego nieba uspokoił ją i napełnił nadzieją.
- Nieważne gdzie jesteś, niebo nad nami jest to samo, prawda Natsu? - z wielką tęsknotą wpatrywała się w gwiazdy. Już od małego fascynowało ją ich piękno, a właśnie w takich chwilach, jak ta, zawsze w nie spoglądała. Wpatrując się, przypominała sobie o mamie, która nauczyła ją wszystkich gwiazdozbiorów. Bardzo ją kochała i mocno przeżyła, odejście jej z tego świata. Teraz tak samo mocno zależało Lucy na Natsu. Jeśli nawet nie mocniej... To on uratował ją od ojca. Zaprowadził do swoich przyjaciół i wspierał. Spędzała z nim każdy dzień. Nie wyobrażała sobie, że teraz mogłoby zabraknąć go w jej życiu. Do tej pory nigdy o tym nie myślała, ale teraz do jej głowy nasuwały się myśli... Co jeśli on nie wróci? Jak będzie żyła dalej? Co z ich miłością? - Wracaj do mnie... nie umiem już żyć bez Ciebie - szepnęła cichutko, mając nadzieję, że gwiazdy przekażą jej słowa do niego.



Witam wszystkich! :3 
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, trochę nie jest zadowolona z jego długości :/ Ale chciałam zakończyć go akurat w takim momencie, żeby nie wyjawiać wam za dużo ;) 
Do następnego! :* 


2 komentarze:

  1. Ale szybko!
    Rozdział mi się bardzo podobał.Jego tajemniczość i długość były naprawdę zacne,a wszystko było też świetnie opisane więc super.
    Ech...Laxus nadal nie wraca i weny na komentarz braknie ale obiecuje,że następnym razem będzie dłuższy.
    Pozdrawiam,weny życzę i z wielką niecierpliwością czekam na next.:*<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę, żeby on już wrócił 😭.Rozdział jak zwykle mi się bardzo podoba. Jestem ciekawa, co pominęli. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i wysyłam wenę 😙

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi SecretArtwork