Wyruszyli z budynku nie odzywając się, ani jednym słowem. Mimo wszystko chłopak nie puścił jej dłoni. Cieszył się uniknięcia spotkania z Lis, ale także czuł złość na ojca, który zataił przed nim informację, do kogo jadą. Co jakiś czas mierzył go wzrokiem. Nie zamierzał poruszać tematu przy Lucy. Jej czas na jego przeszłość nadejdzie jutro. Chyba, że będzie padać wtedy zrezygnuje z tego pomysłu. Pomimo jego starań, ona zauważyła, że coś jest nie tak.
- Jeśli mogę spytać, kto jest organizatorem balu? - zapytała, próbując przełamać napiętą atmosferę.
- Bal organizuje rodzina założycieli założycieli miasta. Tam mamy tylko dwa spotkania, jako właściciel firmy i jego następca - zatrzymali się, wyjrzała za okno i zobaczyła znajomy budynek. Wysiadła przy pomocy Natsu i zachwycała się widokiem pięknej, starej rezydencji. Była położona na najwyższym wzgórzu miasta, dlatego powietrze było cięższe, lecz dla niej przyjemne.
- Lucy, chodź musimy iść - powiedział łapiąc ją za rękę. Dalej był zły.
- Natsu wy macie spotkania, więc może ja pójdę już do sali balowej? - mężczyzna widział w jej oczach, o co jej chodzi. Chciała, żeby porozmawiali.
- Nie pusz-
- To dobry pomysł. Pokażesz mu, że dajesz sobie radę sama i nie musi być, aż tak nadopiekuńczy- puścił do niej oczko i trochę zażartował z syna. Zadowolona podjęła się najtrudniejszej części jej planu. Przekonania Natsu.
- Natsu dam sobie radę -
- Nie zgadzam się -
- Nie możesz jej kontrolować - widocznie te słowa na niego podziałały.
- Dobrze, ale masz mi obiecać, że nic Ci się nie stanie i będziesz na mnie czekać - uśmiechnięta zgodziła się. Teraz rozeszli się w dwie strony, widziała jak oddalający się ukochany, robi minę zbitego szczeniaczka. Ona jednak nie zmieniła swojej decyzji. To prawda, że chciała być z nim. Ale teraz on musi dogadać się z ojcem. Faktycznie była ciekawa o co chodzi chłopakowi, ale nie chciała być wścibska. Musiała się psychicznie przygotować do spotkania z ojcem oraz wciąż zastanawiała się, nad niewypowiedzianymi słowami Natsu. Zamiast na salę balową poszła do ogrodu. W domu założycieli była cztery razy, więc wiedziała, gdzie jest najlepsze miejsce do zebrania myśli. Spoglądała na złotą fontannę.
- Lucy? - usłyszała znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła starego przyjaciela.
- Loki! - przytulili się na przywitanie.
- Co ty tu robisz? Bal zaczyna się za godzinę, a Twój ojciec nie ma żadnych teraz spotkań. Chyba, że się mylę -
- Nie, nie mylisz się - odsunęła i spojrzała na blondyna. Ostatni raz widzieli się rok temu. Ale nic się nie zmienił. Zmierzył Lucy wzrokiem.
- Wyglądasz, naprawdę pięknie - jego uwagę przyciągnął naszyjnik. - Czy to możliwe, że to jeden ze skarbów Dragneelów?! - zbliżył się i dotknął biżuterii.
- Tak, to z nimi tutaj przybyłam - odpowiedziała z lekką dumą.
- Teraz rozumiem, mój ojciec faktycznie ma dziś z nimi spotkanie. Chce ich o coś prosić - poprawił okulary.
- Prosić? Twój ojciec? -
- Lucy, wiesz czym naprawdę są skarby Dragneelów? - przeszli razem kilka kroków i usiedli na jednej z ławek.
- Nie. Dziś pierwszy raz o nich usłyszałam. -
- To bardzo drażliwy temat, tylko nieliczni o tym wiedzą.- spojrzał na zaskoczoną dziewczynę. - Zacznijmy od tego, że Dragneelowie są bardzo pokoleniową rodziną. Wywodzą się z Fiore, jednak kilka pokoleń przebywało za granicą. Teraz osiedli się tutaj w Crocus. Pewnie zostaną na dłużej. W ich rodzinie od zawsze istniał skarbiec, który z pokolenia na pokolenia się powiększa. Nikt nie wie co tam jest. Jednak każdy z ich skarbów ma swoją klasę, która określa, jak ważny jest dla rodziny. Wyróżniają trzy.
Szare, które najczęściej są noszone przez narzeczoną.
Czarne, które wyciągają tylko przy ważnych uroczystościach. Nosi je jedynie małżonka, lub córka.
Oraz Białe. Białe jako jedyne mają swój limit, do tej grupy przyznawanych jest dwadzieścia, najważniejszych klejnotów. Nikt nigdy nie wie, kiedy i kto może je nosić. - Lucy intuicyjnie spojrzała na biżuterię.
- Skąd to wszystko wiesz? -
- To są informacje, które zbieraliśmy przez dziesięć lat. Trochę mało, ponieważ nadal nie wiemy co jest w skarbcu. Dzisiaj pierwszy raz na oczy widzę, jakikolwiek ich skarb. Ten naszyjnik, jest oczywiście Lucy bezcenny, ale wiesz może, do jakiej klasy należy? - przypomniała sobie, że ma na sobie jeden z dwudziestu skarbów. Jednak zauważyła jego dziwne ruchu i wzrok, którym wpatrywał się w biżuterię. Poczuła, że nie może mu ufać.
- Nie pamiętam, chyba mi nie mówili jakiej jest klasy. Wiem tylko, że nazywa się "Wieczna nadzieja" - skłamała, ale miała rację. Po chwili pojawił się niebezpieczny błysk w oczach chłopaka.
- Jeśli kiedykolwiek będziesz widziała te skarby, powiesz mi? - przytaknęła głową. Czuła, że Loki chce ją wykorzystać.
- O co Twój ojciec, chce ich prosić? -myślała, że uda jej się zmienić temat.
- Mój ojciec pragnie wejść do ich skarbca. Wierzy, że mogą tam być rzeczy związane z historią Fiore. Dlatego dziś ich poprosi o umożliwienie mu wejścia i przeszukania go. - jeszcze raz dotknął naszyjnika. - Najbardziej interesują go klejnoty klasy białej, jest ciekawy, czym jest dwudziestka najważniejszych rzeczy. Nikt prócz Dragneelów oczywiście nie wie co tam jest, oczywiście nikt obcy dla nich, aż do dziś ich nie nosił. Jak to możliwe, że właśnie ty masz na sobie skarb? Jak to zrobiłaś? - jego szaleńczy wzrok, coraz bardziej ja irytował. Wstała i udając uśmiech, zrobiła krok do tyłu.
- Nic nie zrobiłam. Ojciec Natsu sam mi go przyniósł. -
- Natsu? Młody Dragneel? Nie mów mi, że ty z nim... - wstał i z wściekłością w oczach, złapał za jej drobne ramiona.
- Loki, to boli -
- Nie zbliżaj się do niego. Tylko nie ty. -
- Dlaczego tak mówisz? - próbowała go od siebie odepchnąć.
- Lucy, uwierz mi on jest niebezpieczny. -
- Nie mów tak o nim -
- On jest mordercą! - udało jej się udepnąć przyjaciela.
- Nie mów tak o osobie, którą kocham! - jej oczy się szkliły.
- Chcesz być z osobą, która zabiła całą wioskę?! Która zamordowała wielu ludzi?! Która była płatnym zabójcą?! -
- Kłamiesz...- stała cała sparaliżowana. Loki próbował wykorzystać chwilę jej nie uwagi i zabrać naszyjnik. - Więc tylko na tym Ci zależy?! Wiedziałam! Wiedziałam, że to były kłamstwa! On nigdy by tego nie zrobił! - pobiegła do środka. Za to Loki zaczął się śmiać.
- To była prawda, przyjaciółko. Wkrótce się o tym przekonasz. - nie poszedł za nią. Usiadł z powrotem na ławce i cierpliwe czekał, na przyjazd Juda Heartfilii.
Natsu udało się dogadać z ojcem. Wyjaśnili sobie wszystko i gdy ostatecznie odrzucili, prośbę założyciela, spotkanie się skończyło.
- Nie podoba mi się to - skomentował.
- Mi też. Będziemy musieli uważać. - powiedział i wyprzedził ojca. - Pójdę do Lucy - ruszył w kierunku sali balowej. Goście zaczęli się już zbierać, dlatego nie lada wyzwaniem było znalezienie blondynki. Oczywiście udało mu się. Zszedł po krętych schodach i podszedł do smutnej ukochanej. Nie zauważyła go i cały czas spoglądała w okno, widząc przybywających gości. - Lucy - szepnął. Na dźwięk jego głos odwróciła się. Teraz zauważył jej lekko podpuchnięte oczy. - Czemu płakałaś? -
- To nic takiego, po prostu wspomnienia - skłamała. On uwierzył i więcej nie pytał. Nie chciał być nachalny, gdyby ona tego chciała, powiedziała by mu o co chodzi. Wziął ją za rękę i uśmiechnął się.
- Nie zapomnij, że tu jestem. - jej twarz się rozpromieniła.
- Wiem, dziękuję - usłyszeli dźwięk trąbek i razem z innymi gośćmi, spojrzeli na schody. Organizatorzy balu byli trzyosobową rodziną. Głowa i potomek założycieli Hayato Karube, jego małżonka Aria, oraz ich adoptowany syn Loki.
- Witam serdecznie oraz otwieram stu dwudziesty bal "Czerwonej Róży"! Ogłaszam również, że pod czas balu zostanie wybrana żona, dla mojego syna! Pora rozpocząć tańce! - po sali rozniosła się muzyka. Różowo-włosy w starym stylu ukłonił się i całując dłoń ukochanej, poprosił ją do tańca. Zgodziła się i szczęśliwa ruszyła z nim na parkiet. Czuła na sobie czyiś wzrok, jednak próbowała to zignorować. Liczył się dla niej ten taniec w jego objęciach. Była ciut zaskoczona, że faktycznie chłopak potrafi całkiem dobrze tańczyć. Po chwili z sufitu zaczęły spadać płatki róż.
- Pasują do siebie prawda, Jude? - podszedł do starego przyjaciela.
- Moja córka zasługuje na kogoś lepszego. -
- Pamiętasz, jak byli dziećmi? Lucy nie chciała się z nikim innym bawić, tylko z Natsu. Może to przeznaczenie? -
- Bujda. To wszystko przez to, że Hana z Twoim synem byli u nas prawie codziennie. -
- Już wtedy mówiliśmy, że będą razem -
- To było zanim Twój syn przeszedł na złą stronę - lekko zawstydzony, spojrzał na przyjaciela.
- Dlaczego ją bijesz? Nie przypomina Ci Layli? -
- To mój interes, a Lucy nie przypomina Layli. Ona jest jej podróbką. - wyczuł złość w jego głosie. Nie mógł z nim znaleźć wspólnego języka, od kiedy zmarła matka blondynki. Jude już zamierzał odejść, gdy Igneel zatrzymał go.
- Pozwól jej być szczęśliwej -
- Nigdy. - odszedł. Czerwono-włosy spojrzał w kierunku syna. Winił siebie za jego przeszłość.
- Może drinka? - zapytał kelner z tacą.
- Nie, dziękuję - odszedł w kierunku balkonu. Przeczuwał coś złego.
- Nareszcie się nie smucisz - szepnął, prowadząc ich kroki.
- Dziękuję Natsu - dłonią, którą miał na biodrze blondynki, przyciągnął ją bliżej siebie. Chciał ją pocałować, kiedy ona go zatrzymała. Położyła na jego wargach palec, lekko odpychając jego głowę. - Natsu, tu jest masa ludzi - szepnęła zawstydzona.
- No i co? Niech każdy wie, że Cię kocham - z rumieńcami na twarzy, położyła dłoń na jego policzku i pozwoliła mu się pocałować. Z początku było to delikatne muśnięcie jej warg, jednak z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.
- Jesteś szalony - szepnęła cała czerwona, przytulając się do niego.
- Wiem, to co uciekamy do domu? - nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ jakiś blondyn porwał mu ją z przed nosa.
- Odbijany! - krzyknął uciekając. Już chciał pognać w jego stronę, lecz nie mógł zostawić na pastwę losu dziewczyny, którą Loki porzucił. Chwilę z nią przetańczył, ciągle mając Lucy w zasięgu wzroku. Gdy jego dłoń znalazła się na pośladku dziewczyny, szybko zjawił się i powstrzymując chęć uderzenia go, wymienił się partnerami.
- Odbijany, srany - szepną i porwał z powrotem blondynkę. Ona zadowolona przytuliła się do jego torsu. Słyszała bicie jego serca. On był człowiekiem jak każdy. Miał emocje. Dlatego nie wierzyła w tamte słowa.
- Natsu - spojrzała w jego oczy. Uśmiechnął się jak najszerzej potrafił.
- Chodź - pociągnął ją za rękę na balkon. Na zewnątrz była już noc. Byli sami, więc delikatnie przycisnął ją do ściany i namiętnie pocałował. W blasku gwiazd i z nim, była najszczęśliwsza na ziemi. Czego mogła by chcieć więcej? Miała wszystko. Pocałunek, którym ją obdarzył nie był jakiś normalny. Był najbardziej intensywny i namiętny. Czuła, że zaraz zmiękną jej kolana z przyjemności.
- Natsu - kiedy skończył szepnęła cichutko. Dłonią dotknęła swoich warg, które jeszcze przed chwilą był pieszczone, przez ukochanego. On złapał za jej rękę i sam swoimi palcami przejechał przez jej usta.
- Jesteś moja. - szepną, lekko przygryzając płatek jej ucha. Zamierzał jeszcze mocniej ją w sobie rozkochać. Ale czy to było możliwe? Prawdopodobnie ona już kocha go całym sercem. Jednak czy zniesie jego przeszłość?
Wkrótce przeszłość Natsu, czy jesteście gotowi? ;3
Ja jestem gotowa jak nigdy jednak boje sie reakcji Lucy.
OdpowiedzUsuńJednak mam nadzieje,ze bedzie dobze.
Loki!!!!
lubie Lokiego.
Ale nie tak bardzo jak Natsu.buhahaha
tak mam obsesje.XD
chce krwawa przeszlosc Natsu!!! : )
lubie takie chwile...strachu a puzniej niepewnosci.
czyli takie:
Jak zareaguje Lucy?
kocham. : )
weny!!!!!!!weny!!!!!!weny!!!!!
pozdrawiam!!!!!!!!!!
I czekam z wieeeeelką niecierpliwoscia na next!!!!!!!!
kiedy nastepny rozdzial?
Usuństrasznie chce wiedziec co bedzie puzniej
u mnie prolog,jesli przeczytarz ten komentarz to serdecznie zapraszam.<3
i prosze,napisz cos w najblizszym czasie
dalej a nie puzniej,sory:-)
UsuńRozdział jest po prostu świetny.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jak Lucy zareaguje na to jak Natsu powie jej o swojej przeszłości... mam nadzieję że nie będzie tak zle.
Wkurzyła mnie rozmowa Ignela z Judem. Jude uważa że Natsu nie jest odpowiednim kandydatem na męża Lucy, a z drugiej strony mówi że nie chce szczęścia córki, więc czego chcę? Wkurza mnie.
Co do Lokiego... nie podoba mi się jego charakter i zachowanie, coś mi się wydaję że trochę namiesza.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
Jestem gotowa na jego przeszłość, ale jeżeli Lucy by go przez to zostawiła, to ja bym Ci nigdy nie wybaczyła. Mimo wszystko czekam na następny rozdział, pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuń